Odpowiedź z 25 lutego 2003 r.
nie zamieszczona w „Naszym Dzienniku” mimo wniosku w tej sprawie
na artykuł Jerzego
Sawickiego, Tomasza Szkul-Skjoedkröna i Władysława A.
Terleckiego
W związku z ukazaniem się w „Naszym Dzienniku” (27 stycznia 2003 r. ) artykułu pt. Tam miała umrzeć Polska. Ilu ludzi zginęło w Konzentrationslager Auschwitz. autorstwa Jerzego Sawickiego, Tomasza Szkul-Skjoedkröna i Władysława A. Terleckiego, gdzie kilkakrotnie wymienione jest moje nazwisko, proszę o opublikowanie niniejszego listu, w którym chciałbym ustosunkować się do niektórych zaprezentowanych w artykule błędnych twierdzeń i ocen. Wprowadzają one w błąd Czytelników „Naszego Dziennika”, wyrządzając im przez to moralną krzywdę, narażają też na nieświadome upowszechnianie przez nich nieprawdy przez powtarzanie powziętych błędnych informacji. Jest to szczególnie przykre, zważywszy, ze chodzi o gazetę katolicką, do której Czytelnicy mają prawo mieć pełne zaufanie, zarówno pod względem intencji jak i wiarygodności podawanych informacji. Autorzy artykułu stawiają przy tym bardzo poważne oskarżenie pod adresem jak to określają „pewnych kół historyków”, którym zarzucają, iż stają „w obronie zbrodniarzy, pomniejszając obszar zbrodni i ciężar odpowiedzialności”. Biorąc pod uwagę, że chodzi tutaj przeważnie o badaczy żydowskich (R. Hilberg) i żydowskie ośrodki naukowe (Yad Vashem w Jerozolimie) a nawet byłych więźniów KL Auschwitz (G. Wellers) oskarżenie takie należy uznać za wręcz absurdalne. Główna tezą artykułu a równocześnie zarzutem jest twierdzenie: „Zginęło w Auschwitz nie mniej niż cztery miliony ludzi, a dziś podaje się, że około miliona”. Na poparcie tej tezy Autorzy przytaczają informacje kilku więźniów KL Auschwitz,. którzy o 4 milionach bądź słyszeli od innych więźniów (np. H. Mandelbaum ), wywnioskowali z rozmów esesmanów ( St. Rachwałowa), doszli do nich na podstawie ilości przywiezionych rzeczy ( B. Czardybon) ewentualnie innych szacunków i obliczeń. . Autorzy w ogóle nie zastanawiają się, jak długo poszczególni więźniowie , którzy składali zeznania lub relacje byli w obozie (np. H.Mandelbaum był w obozie tylko kilka miesięcy), jakie mieli możliwości wglądu w akta obozowe, co mogli widzieć, a czego widzieć nie mogli. Jeśli uświadomimy sobie wielkość obozu Auschwitz, jego rozległość – w szczytowym okresie rozwoju obóz liczył około 130 000 więźniów i składał się z około 40 obozów rozrzuconych w promieniu kilkuset kilometrów (najbardziej odległy znajdował w Brnie na terenie Czech i Moraw) - to nie trudno dojść do wniosku, że żaden więzień nie był w stanie na podstawie własnych obserwacji dokonać jakichkolwiek ustaleń statystycznych dotyczących całego obozu. Jeśli był w Brzezince, nie mógł widzieć tego, co działo się w Oświęcimiu, jeśli był w krematorium II, nie mógł widzieć tego, co działo się krematorium IV, jeśli pracował na nocnej zmianie nie mógł widzieć tego, co się działo w ciągu dnia. Potwierdzeniem tego jest fakt, iż liczni byli więźniowie, pytani przez Autorów o własny szacunek liczby ofiar KL Auschwitz odmawiali podawania jakiejkolwiek liczby, niekiedy kwitując to pytanie słusznym stwierdzeniem: „dokładną liczbę zna tylko Bóg”. Historycy natomiast mogą powiedzieć: my tez nie znamy dokładnej liczby, znamy tylko liczbę przybliżoną. Skąd zatem wzięła się liczba czterech milionów ludzi? Dlaczego niektórzy więźniowie pytani w 1945 r. o liczbę ofiar KL Auschwitz wymieniali tę a nie inną liczbę? Dlaczego nie odpowiedzieli, tak jak dziś wielu innych byłych więźniów, nie wiemy? .Po raz pierwszy liczba 4 milionów pojawiła się w czasie luty-marzec 1945 r. , kiedy na terenie Oświęcimia funkcjonowała komisja radziecka do badania zbrodni popełnionych w KL Auschwitz. To ona jako pierwsza obliczyła tę liczbę na podstawie przyjętych teoretycznych danych dotyczących czasu funkcjonowania urządzeń do spalania zwłok i ich dobowej przepustowości. ( Dane te, jak się później okazało, daleko odbiegały od rzeczywistego ich wykorzystania). Można prawie w stu procentach założyć, iż liczba 4 milionów podana przez więźniów pochodziła od tejże komisji, a nie odwrotnie. Potwierdzeniem tej hipotezy jest fakt, że liczba ta nigdy nie była wymieniana przed wyzwoleniem obozu w jakichkolwiek źródłach, w tym również w sporządzonych w czasie istnienia obozu a odnalezionych po wyzwoleniu notatkach więźniów Sonderkommando. Autorzy twierdzą, że stosowana przeze mnie „aparatura badawcza w niczym nie podważa prawdziwości zeznań świadków Sonderkommand”. Nie jest to prawdą. Liczbę 4 milionów ofiar KL Auschwitz podważa większość źródeł odnoszących się do liczebności ofiar, w tym także raporty sporządzone przez uciekinierów z obozu, Armię Krajową i Delegaturę Rządu RP na Kraj. Źródła te przytaczam w swej książce wielokrotnie. Jednak Autorzy skrzętnie ten fakt przemilczają. Zbiegły z obozu w listopadzie 1943 r więzień Polak, Jerzy Tabeau (autor słynnego „raportu polskiego majora” opublikowanego jeszcze w czasie wojny w USA) oceniał przypuszczalną liczbę zabitych w obozie za czas swego pobytu na ponad 1,5 miliona. Zbiegli kilka miesięcy później, w kwietniu 1944 r. Żydzi Alfred Wetzler i i Walter Rosenberg szacowali liczbę zabitych do tego czasu Żydów na 1, 765 miliona. Więzień Witold Pilecki (po wojnie kontynuował niepodległościową działalność konspiracyjną , skazany i stracony w 1948 r.), jeden z pierwszych organizatorów ruchu oporu w obozie po swej ucieczce z obozu w kwietniu 1943 r. podał w swej relacji, iż do marca 1943 r. zginęło w obozie 86 200 więźniów rejestrowanych (wśród nich byli Polacy, Żydzi i więźniowie innych narodowości) oraz ponad 1,5 miliona nie zarejestrowanych ludzi, wśród których przeważali Żydzi (dr Adam Cyra w komentarzu do opublikowanego przez siebie tekstu relacji Pileckiego pisze, że liczba Żydów jest przez Pileckiego zawyżona – Adam Cyra, Raport Witolda, Biuletyn TONO, Warszawa 1991). Chociaż są to liczby zawyżone, żadna z nich nie zbliża się nawet do 4 milionów. W jednym z zestawień ruchu oporu z 22 września 1943 r. podano, iż do obozu przywieziono w tym czasie 649 000 Żydów. Według ministerstwa informacji rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie (który opierał się na meldunkach z kraju) z 21 marca 1944 r., w obozie Auschwitz zginęło do tego czasu ponad 500 000 ludzi, głównie Żydów. Jeśli do tej liczby dodamy ludzi, którzy zginęli po marcu 1944 r. ( przywieziono jeszcze około 600 000 ludzi, m.in. 438 000 Żydów węgierskich, 60-70 000 Żydów łódzkich, więźniów z likwidowanych obozów koncentracyjnych w Lublinie i Płaszowie oraz 13 000 Polaków z Warszawy), można stwierdzić, że liczba zabitych i zmarłych przekroczyła 1 milion ofiar. Liczby te obejmują zarówno zarejestrowanych jak i nie zarejestrowanych, którzy wg Autorów artykułu rzekomo nie są uwzględniani w żadnych obliczeniach badaczy i wymykają się niejako z ich pola widzenia, a świadkowie wydarzeń są jedynym źródłem informacji na ich temat. Tymczasem te „nieprzeliczalne” obserwowane przez więźniów tłumy ludzi prowadzonych z rampy wyładowczej wprost do komór gazowych. mieszczą się po prostu w globalnych liczbach deportowanych ustalonych dla poszczególnych grup ofiar na podstawie zachowanej w poszczególnych krajach dokumentacji dotyczącej przebiegu rejestracji, ujęcia i deportacji do KL Auschwitz. Rozważanie problemu liczby ofiar KL Auschwitz, zwłaszcza w publicystyce, zwykle odbywa się w sferze pewnej abstrakcji, a same ofiary traktowane są jako anonimowa wielkość statystyczna. Tymczasem określenie tożsamości i miejsca pochodzenia jest sprawą kluczową zarówno dla przybliżenia obrazu martyrologii ofiar jak i ich liczebności. Kim zatem były ofiary KL Auschwitz? Skąd je przywieziono? Jakiej były narodowości? Jednym z pierwszych badaczy, który próbował odtworzyć strukturę ofiar KL Auschwitz wg kryterium obywatelstwa był sędzia Jan Sehn, autor jednej z pierwszych publikacji na temat historii obozu Auschwitz. pt. Obóz koncentracyjny Oświęcim-Brzezinka, Auschwitz-Birkenau ( wydanie piąte Warszawa 1964). W pracy tej autor wyszczególnia kraje i liczby osób deportowanych do KL Auschwitz. Późniejsze badania demograficzne nad stratami biologicznymi w tych krajach wykazały, że dane J. Sehna dla poszczególnych krajów są znacznie zawyżone, niekiedy kilkakrotnie. I tak wg Sehna z Francji przywieziono do KL Auschwitz 150 000 ludzi faktycznie przywieziono około 70 000 Żydów i kilka tysięcy Francuzów; z Niemiec wg Sehna przywieziono 250 000 osób, faktycznie przywieziono w bezpośrednich transportach około 23 000 Żydów, 13 000 Cyganów i szacunkowo od kilkuset do kilku tysięcy Niemców; z Belgii przywieziono nie 60 000 lecz 25 000; z Holandii nie 90 000 lecz 60 000; z przedwojennej Czechosłowacji nie 150 000 osób lecz 73 000 Żydów, około 4000 Cyganów i kilka tysięcy Czechów. Największa rozbieżność dotyczy ziem polskich. Według Sehna do Auschwitz przywieziono z przedwojennych ziem polskich 2 300 000 ludzi. Ponieważ Polacy byli prawie bez wyjątku rejestrowani, z bilansu 400 000 zarejestrowanych w obozie więźniów wynika, że liczba zarejestrowanych Polaków waha się między 130 – 140 000, a łącznie z nie zarejestrowanymi około 140-150 000. Zatem pozostałe osoby wg Sehna w liczbie 2 150 000 przywiezione z ziem polskich to byli, nie licząc nielicznych Cyganów i osób innych narodowości, polscy Żydzi. Wszystkie obliczenia historyków dotyczące polskich Żydów zamordowanych w KL Auschwitz wahają się w granicach 200 000 – 600 000. Przy czym według moich obliczeń i historyka F. Golczewskiego liczba ta wynosi około 300 000. Abstrahując od tych obliczeń postawmy pytanie: Czy w Auschwitz mogło zginąć ponad 2,15 miliona spośród ogólnej liczby 2,7 – 3,0 miliona polskich Żydów zamordowanych w czasie wojny? Gdyby przyjąć, że w Auschwitz zginęło około 2,15 mln Żydów polskich oznaczałoby to, że poza Auschwitz zginęło od 550 000 do 850 000 Żydów polskich. Miejscem zagłady Żydów polskich poza Auschwitz były getta, obozy przejściowe, obozy pracy, obozy natychmiastowej zagłady Chełmno, Bełżec, Sobibór, Treblinka, obozy koncentracyjne. Ponadto Żydów polskich mordowano w czasie zbiorowych egzekucji oraz w czasie licznych przesiedleń z miejsca na miejsce. Jeśli odejmiemy od ogólnej liczby 2,7 mln Żydów polskich zamordowanych w czasie wojny (ustalenia Cz. Madajczyka), 1,5 mln Żydów polskich zabitych w Treblince, Sobiborze, Bełżcu (ustalenia Y. Arada), Chełmnie 0,2 mln, zmarłych w gettach – 0,5 mln i rozstrzelanych w czasie egzekucji Einsatzgruppen – 0,2 mln ( ustalenia Cz. Madajczyka), to na Auschwitz pozostanie 0,3 mln Żydów polskich, a nie 2,15 mln. Liczba podana przez J. Sehna jest zatem zawyżona o około 1,85 mln. Sumując wszystkie skorygowane w wyniku powojennych badań liczby osób deportowanych do KL Auschwitz z poszczególnych krajów otrzymujemy liczbę około 1,3 mln , z których około 200 000 przeniesiono do innych obozów koncentracyjnych, a pozostali tj. około 1,1 miliona zginęli w Auschwitz. Jeśli Autorzy artykułu uważają, że liczba 1,3 mln deportowanych do KL Auschwitz jest zaniżona, powinni wskazać, o ile osób, z jakich krajów liczba ta powinna być podniesiona. Ponieważ nie-Żydzi (Polacy, Cyganie, Czesi, Francuzi, Jugosłowianie, Białorusini, Ukraińcy i inni) mieszczą się w liczbie 400 000 zarejestrowanych więźniów, w grę wchodzą tylko Żydzi; a zatem należy wskazać, o ilu Żydów z Węgier, Polski, Francji, Belgii, Holandii, Niemiec, Norwegii, Włoch itd. powinna być podniesiona liczba deportowanych, aby dojść do 4 milionów. Przy okazji warto skorygować błędy dostrzeżone w tekście. Według Autorów: - KL Warschau został założony w 1942 r. Faktycznie został założony 15 sierpnia 1943 r. W sprawie liczby ofiar, wg mnie znacznie zawyżonej, powinien się wypowiedzieć Instytut Pamięci Narodowej. - Obóz Auschwitz wyzwoliły wojska Frontu Białoruskiego. Faktycznie wyzwoliły wojska Frontu Ukraińskiego. - Henryk Mandelbaum. jest ostatnim żyjącym więźniem Sonderkommando . Faktycznie żyje jeszcze kilku innych więźniów Sonderkommando m.in. w Izraelu. Według Autorów problem liczby ofiar KL Auschwitz nie jest przedmiotem badań polskich historyków.( „Staraliśmy się zainspirować wznowienie badań”). Nie jest to prawdą. Aktualnie w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu prowadzone są zespołowe badania nad losem, a co zatem idzie, liczbą Polaków i więźniów innych narodowości zgładzonych w KL Auschwitz. Ich wyniki są publikowane w Księgach Pamięci. W 1993 r. Państwowe Muzeum Auschwitz –Birkenau opublikowało wraz z niemieckim wydawnictwem Sauer Księgę Pamięci zawierającą około 21 000 nazwisk Cyganów osadzonych w tym obozie. W 2000 r. z inicjatywy i przy współpracy Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem została opublikowana przez Muzeum będąca wynikiem pracy całego zespołu badaczy kolejna Księga Pamięci poświęcona 26 000 Polaków mieszkańcom Warszawy i Mazowsza osadzonym w obozie Auschwitz. W 2002 r. została wydana Księga Pamięci poświęcona 17 000 Polaków deportowanym do KL Auschwitz z Polski południowej. W planach badawczych i wydawniczych Muzeum znalazły się wszystkie regiony okupowanej Polski, którym zostaną poświęcone odrębne Księgi Pamięci. Trwają również prace nad upamiętnieniem w podobny sposób polskich Żydów, w pierwszej kolejności Żydów łódzkich. Oprócz Muzeum prace takie podejmują inne ośrodki badawcze i badacze. W 1998 r z inicjatywy Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem. ukazała się księga pamięci poświęcona mieszkańcom Śląska, Podbeskidzia, Zagłębia Dąbrowskiego osadzonym w KL Auschwitz-Birkenau autorstwa Ireny Pająk, a rok później praca zbiorowa Księga Pamięci Wielkopolan pod redakcją Ryszarda Łuczaka . W świetle powyższych faktów, twierdzenie Autorów, iż nie są prowadzone badania w tym kierunku, świadczy albo o całkowitym braku wiedzy i zainteresowania tym problemem, albo chęci rozpowszechniania bezpodstawnych zarzutów w celach wiadomych tylko samym Autorom. Nie ma to jednak nic wspólnego z rzekomą troską ani o rzetelność informacji ani o prawdę, na którą Autorzy tak chętnie się powołują. Dalej Autorzy twierdzą „Nie wiemy ilu Polaków zginęło w KL Auschwitz”. „Nie wiemy ile Polek zginęło w KL Auschwitz”, „Nie wiemy ilu zginęło polskich Żydów”. Nie wiem w czyim imieniu Autorzy deklarują ten brak wiedzy. Jeśli odnoszą go do siebie, to wynika to po prostu z niechęci do lektury podstawowych prac z zakresu tematyki KL Auschwitz, gdzie na wszystkie te pytania można znaleźć odpowiedź. Birkenau był początkowo obozem dla polskich kobiet. Jest to nieprawda.. Początkowo od marca 1942 r. obóz w Birkenau był obozem dla mężczyzn. Kobiety pojawiły się w obozie dopiero w sierpniu 1942 r. a Polki bynajmniej nie stanowiły w nim większości. „Tu pada także światło na dramatyczne wydarzenie sprzed dziesięciu lat – likwidację oświęcimskiego Karmelu.” Chciałbym uprzejmie sprostować ten kolejny fałsz. Karmel w Oświęcimiu nigdy nie został zlikwidowany, o czym Autorzy przypuszczalnie wiedzą; został natomiast przeniesiony nieco dalej od byłego obozu i była to autonomiczna decyzja władz zakonnych i kościelnych. „Wielu ludzi po zwiedzeniu ekspozycji Muzeum Oświęcimskiego udawało się do Karmelu dzięki czemu powoli stawał się on polską placówką dokumentacyjną” . Ma się rozumieć, że wskutek likwidacji klasztoru, tworzenie „polskiej placówki dokumentacyjnej” zostało brutalnie przerwane. Abstrahując od faktu, że klasztor istnieje nadal i nie ma żadnych przeszkód by mógł stawać się” polską placówką dokumentacyjną”, o ile jest mi wiadomo, nawet przed przeniesieniem nie zmienił on nawet w części swojego charakteru. O tym, aby powoli stawał się polskim ośrodkiem dokumentacyjnym nigdy nie słyszałem. Siostry karmelitanki nie zajmowały się działalnością naukową i dokumentacyjną. Jest to bowiem zakon kontemplacyjny, a siostry gros czasu spędzają na modlitwie. Na marginesie nasuwa się pytanie, w jaki sposób wizyty zwiedzających Muzeum mogły spowodować, że klasztor stawał się ośrodkiem dokumentacji? Czcze puste słowa, bez żadnego pokrycia. - Według Mandelbauma i Olszówki w Auschwitz zginęło 4-5 milionów ludzi. Autorzy mylnie przytaczają te dane. Faktycznie w cytowanym tekście jest 4,5 miliona. „ W ciągu dwóch pierwszych najstraszniejszych lat (1940-1942) ginęli tam przede wszystkim Polacy”. Ma to być kolejny argument na podbudowanie tezy o 4 milionach zabitych w Auschwitz, w tym przypadku w dużej części Polaków. Istotnie od założenia obozu do połowy 1942 r. w obozie większość stanowili Polacy i reżim w obozie był straszny. Jednak nie miało to żadnego wpływu na liczbę deportowanych do obozu, która była rozstrzygająca dla rozmiarów ludobójstwa. Do końca 1942 r. numeracja przywiezionych do obozu i zarejestrowanych mężczyzn wszystkich narodowości doszła do 85 264 a kobiet do 27 905. Gdzie zatem poszukiwane przez Autorów miliony. Czy pierwsze dwa lata były w dziejach obozu najstraszniejsze? Na pewno tak, jeśli weźmiemy pod uwagę warunki życia w obozie rejestrowanych więźniów. Jeśli jednak potraktujemy obóz jako całość, to trzeba stwierdzić, że jeszcze straszniejsze były kolejne lata, kiedy stał się on miejscem zagłady na skalę przemysłową, kiedy w 1943 r.. uruchomiono 4 wielkie komory gazowe i krematoria o przepustowości kilku tysięcy ludzi (według dokumentów niemieckich o zdolności spalania 4416 zwłok na dobę), a liczba zabitych rejestrowanych i nie rejestrowanych była kilkakrotnie wyższa niż w pierwszych latach. - „Obecnie w Państwowym Muzeum w Oświęcimiu podaje się, że w lagrze oświęcimskim zginęło 100 000 Polaków. Dane dotyczące Auschwitz I mówią: przyjęto tam ok. 405 000 więźniów, zginęło 370 000... A ilu Polaków zginęło w Birkenau?” Cztery fakty, cztery fałsze. Kolejny przykład i dowód, że Autorzy z niczym, co dotyczy Muzeum i historii obozu Auschwitz nie zapoznali się w sposób rzetelny. Nigdzie w Państwowym Muzeum w Oświęcimiu nikt nie znajdzie informacji, że w Auschwitz I zginęło 100 000 Polaków. Nie znajdzie również informacji, że w Auschwitz I zarejestrowano 400 000 więźniów i że 370 000 z nich zginęło. Nie ma też, o czym Autorzy wiedzieliby, gdyby trochę dokładniej czytali literaturę, możliwości statystycznego podziału zmarłych na Auschwitz i Birkenau czy podobozy, gdyż księgi zmarłych prowadzono dla całego obozu łącznie, nie używając nawet w celu kamuflażu nazwy Konzentrationslager lecz Auschwitz, Kasernenstrasse, a inne dokumenty nie zachowały się. - Autorzy artykułu w końcowej jego części oświadczają, że przedstawili „polskiemu społeczeństwu stan, w jakim znajduje się ta sprawa”. Popełnione przez Autorów błędy, zniekształcenia faktów świadczą, że przedstawili jedynie brak elementarnej wiedzy w tej sprawie. Zmiana liczby ofiar KL Auschwitz, która weszła na trwałe do świadomości historycznej Polaków, nie była sprawą łatwą. Nikt nie podejmował jej ani pochopnie, ani z lekkim sercem. Nie będę tu tłumaczył dlaczego, bo jest to oczywiste. Nie była ona też wynikiem jakichkolwiek nacisków. Historycy w Muzeum i członkowie Międzynarodowej Rady Muzeum, wśród nich wybitni uczeni i byli więźniowie KL Auschwitz, po prostu zdali sobie sprawę z tego, że w świetle przeprowadzonych badań opartych na nowych nieznanych w Polsce źródłach (listy transportowe zachowane w różnych krajach, skąd przywożono transporty do KL Auschwitz) liczba 4 milionów jest nieprawdziwa. Tkwienie w pomyłce jest błędem, tkwienie w nieprawdzie - kłamstwem. Stąd też zmiana ta, bardzo trudna i przykra psychologicznie najbardziej tutaj dla nas w Muzeum, gdzie tę liczbę w dobrej wierze upowszechnialiśmy, była po prostu koniecznością, testem uczciwości. Żadna egzaltacja, patriotyczne uniesienia, przekonanie o własnej nieomylności nie mogą zmienić faktów i wyników badań historyków na całym świecie. Przytoczone przez Autorów skądinąd bardzo cenne, wręcz niezastąpione z wielu powodów, dowody w postaci zeznań kilku byłych więźniów, nie mogą być przyjmowane bezkrytycznie. Zresztą, pozostają one w przedmiocie szacunku liczby ofiar, w sprzeczności z nie mniej wiarygodnymi źródłami i przekazami innych świadków – również byłych więźniów.
dr Franciszek Piper
==================================== Podstawowe publikacje dotyczące problemu liczby ofiar KL Auschwitz.: Georges Wellers, "Essai de determination du nombre de morts au camp d'Auschwitz", Le Monde Juif (1983: 112); Raul Hilberg, Auschwitz and the Final Solution. W: Anatomy of the Auschwitz Death Camp, Bloomington and Indianapolis 1994 , ss. 81-92; Franciszek Piper, Weryfikacja strat osobowych w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, W: Dzieje Najnowsze rocznik XXVI – 1994, 2, ss. 15-25; Franciszek Piper, Ilu ludzi zginęło w KL Auschwitz, Liczba ofiar w świetle źrodeł i badań, Oświęcim 1992; recenzja tej pozycji – Zygmunt Mańkowski, W: Zeszyty Majdanka, Lublin 1993, t. XV, s. 125-128.
PS. Proszę, aby list ten ukazał się w całości. Przeznaczając aż dwie strony na omawiany artykuł Redakcja niejako uznała wielką ważność poruszonej w niej problematyki, Oczekuję przeto, że sprostowania popełnionych w nim błędów zostaną uznane za nie mniej ważne. Proszę o poinformowanie, kiedy list ten zostanie opublikowany. W celu ułatwienia druku jestem gotów dostarczyć tekst na dyskietce. Dotąd - 12marca 2003 r. - brak odpowiedzi. |