Tekst opublikowany
w Tygodniku Rodzin Katolickich Źródło
nr 23/2004 z 6 czerwca 2004
W związku z listem pana Bolesława Leonharda (Żródło nr 17, 25 kwietnia 2004 r. ) zatytułowanym Zapomniany świadek Rudolf Hoess, chciałbym sprostować niektóre zawarte w nim twierdzenia. Czynię to jako pracownik badawczy Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau i autor książki pt. Ilu ludzi zginęło w KL Auschwitz. Problemem liczby ofiar KL Auschwitz zajmowałem się w związku z badaniami nad eksterminacją w tym obozie.
Liczbę 4 milionów ofiar KL Auschwitz rosyjskie a właściwie radzieckie i polskie organa śledcze oszacowały na podstawie analizy przepustowości urządzeń masowej zagłady. Liczba ta przez wiele lat była podawana w polskich encyklopediach, podręcznikach i przewodnikach.
Jednak badania prowadzone w krajach, z których deportowano ludzi do KL Auschwitz, wykazały m.in. na podstawie zachowanych list transportowych, że liczby odnoszące się do liczebności deportowanych do KL Auschwitz są znacznie zawyżone.
Sumując dane dotyczące liczebności deportowanych z poszczególnych krajów stwierdzono, ze liczba ofiar KL Auschwitz zamyka się w granicach 1,1-1,5 miliona. Międzynarodowa Rada Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau złożona z uczonych, byłych więźniów i osób szczególnie zasłużonych w upamiętnienie ofiar tego obozu, m.in. prof. Władysława Bartoszewskiego prof. Israela Gutmana z Instytutu Yad Vashem, zaleciła umieścić na pomniku w Brzezince wyższą z wymienionych liczb.
Zarówno badaczom nie tylko w Polsce, jak i w innych krajach doskonale znane są zarówno zeznania byłego komendanta obozu Rudolfa Hoessa jak i jego wspomnienia. Czy ma to oznaczać, że badacze ci nie potrafią logicznie myśleć i wyciągnąć właściwych wniosków? Czy badacze żydowscy obniżaliby podawane dotąd straty Żydów w KL Auschwitz wbrew opinii swych ziomków ocalałych z tej najkrwawszej masakry i zbrodni, jaką był Holocaust? Czy w końcu jeden z największych zbrodniarzy wszechczasów Rudolf Hoess, który ze strachu przed śmiercią zaczął się kajać, jest uczciwszy i bliższy prawdy niż jego niedoszłe ofiary?
To właśnie we wspomnieniach, które dla pana Leonharda mają mieć kluczowe znaczenie dla określenia liczby 4 milionów ofiar KL Auschwitz, Hoess zaprzeczył swym zeznaniom norymberskim, w których określił liczbę ofiar KL Auschwitz na 3 miliony w tym 2,5 miliona Żydów, jako zasłyszaną mimochodem od Eichmanna i niezgodną z prawdą.
Dlaczego pan Leonhard nie przytacza stosownego fragmentu wspomnień Hoessa w którym podaje on liczbę ofiar KL Auschwitz, lecz zamiast tego cytuje jego spóźnione wyznanie skruchy i żalu. A zatem przytoczmy co faktycznie odnośnie liczby ofiar KL Auschwitz w swoich wspomnieniach napisał Hoess : ”Nigdy nie znałem ogólnej liczby ofiar, nie rozporządzam tez żadnymi danymi, na podstawie których mógłbym ją ustalić. Pozostały mi jeszcze tylko w pamięci liczby dotyczące większych akcji (...)”. Dalej Hoess wymienia te akcje i liczby przywiezionych z poszczególnych krajów i regionów – ich suma wynosi 1 130 000. W konkluzji Hoess dodaje: „Liczb dotyczących mniejszych akcji też nie pamiętam, były one jednak nieznaczne w porównaniu z powyższymi liczbami”.
Jak się mają zatem wspomnienia Hoessa do kwestii liczby 4 milionów pozostawiam ocenie Czytelników.
Na zakończenie listu chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami na omawiany temat i podać kilka informacji. Historia jak każda dziedzina nauki ma swoją metodologię i kryteria badawcze. Każdy badacz musi też respektować podstawowe reguły logiki. Nie znaczy to, że badacz jest wolny od emocji, nie mogą one jednak brać górę nad obiektywną analizą faktów.
Auschwitz nie będzie wstrząsał sumieniami ludzkimi tylko dlatego, że wymieni się chociażby nie wiadomo jak wysoką liczbę, jeśli za tą liczbą nie będzie kryć się dramat i tragedia realnie istniejących niegdyś społeczności i ludzi, ludzi o konkretnej tożsamości, pochodzeniu, miejscu zamieszkania. Cały wysiłek badawczy w tej dziedzinie powinien być skupiony nie na statystycznych spekulacjach i licytacji większego „zaangażowania i patriotyzmu” lecz upamiętnieniu wszystkich ofiar: przywróceniu prochom ofiar Auschwitz ich nazwisk, miejsca pochodzenia, narodowości – słowem przekreślenia intencji katów, nie tylko unicestwienia swych ofiar lecz także wymazania ich ze zbiorowej pamięci.
Ten cel Muzeum Auschwitz-Birkenau realizuje od wielu lat, gromadząc dane o więźniach i ludziach tu zamęczonych. Staną się one podstawą stworzenia wielkiego zbiorowego epitafium - Ksiąg Pamięci więźniów i ofiar KL Auschwitz, których pozbawiono miejsc wiecznego spoczynku. Wielotomowe Księgi zawierające nazwiska, dokumenty, zdjęcia, wspomnienia będą stanowić po wsze czasy niezniszczalny pomnik niewinnych ofiar nienawiści i bestialstwa; będą ostrzegać przed tragicznymi skutkami rozbratu z podstawowymi normami moralnymi danymi człowiekowi przez Stwórcę. Dotąd ukazały się m.in. Księgi upamiętniające Cyganów oraz Polaków deportowanych do Auschwitz ze Śląska, Księga Pamięci. Transporty Polaków z Warszawy do KL Auschwitz 1940-1944, Warszawa-Oświęcim 2000, Księga Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Krakowa i innych miejscowości Polski Południowej 1940-1944. Warszawa – Oświęcim 2002. Aktualnie trwają prace nad kolejną Księgą upamiętniającą Polaków deportowanych z Kielecczyzny. Mimo konieczności wnoszenia ogromnego wysiłku i kosztów prace te będą kontynuowane. Muzeum stale spotyka się z wielką pomocą bliskich, krewnych, wnuków, którzy na wciąż wznawiane apele przysyłają dokumenty, fotografie, wspomnienia czy tylko krótkie a czasem bezcenne informacje. W ten sposób spłacamy moralny dług zarówno wobec zmarłych jak i tych, którzy pozostali niekiedy do końca życia z niezabliźnioną raną żalu. Jest to nasz wielki patriotyczny obowiązek.
Z poważaniem
dr Franciszek Piper