Ilu ludzi zginęło w KL Auschwitz. Liczba ofiar w świetle źródeł
i badań 1945-1990. Oświęcim 1992. ss.221 Recenzja prof. dr Zygmunt
Mańkowski, W: Zeszyty Majdanka, tom XV, Lublin 1993 „Historycy polscy
stanęli nieoczekiwanie przed poważnym zadaniem, a mianowicie koniecznością
dokonania weryfikacji wielu dotychczasowych ustaleń liczbowych,
utrwalonych w historiografii, a dotyczących bilansów demograficznych z lat
II wojny światowej. Na konferencji naukowej „Demograficzno-historyczny
bilans II wojny światowej", która odbyła się w Warszawie w dniu 3 grudnia
1993 roku staraniem Instytutu Historii PAN oraz Komisji Historii I i II
Wojny Światowej stwierdzono m.in., że Polska należy do tych nielicznych
krajów (obok Jugosławii oraz dawnych ziem ZSRR) dotkniętych tą wojną,
które dotąd nie zdołały się uporać z ustaleniem przybliżonych bilansów
własnych strat ogólnych, a także liczby ofiar w obozach, więzieniach,
deportacjach, egzekucjach, przesiedleniach, w powstaniu warszawskim,
czystkach etnicznych na kresach itp. Zadanie to jest o tyle istotne, że w
historiografii oraz publicystyce światowej już wielokrotnie podważano nie
tylko polskie ustalenia dotyczące konkretnych kategorii, ale też na skutek
tego wszystkie. A to stanowi już poważny problem. Nieścisłości te wynikają
stąd, że ustalenia liczbowe sporządzano w oparciu o szczątki zachowanych
dokumentów i w warunkach psychozy wywołanej ogromem zbrodni popełnionych
na naszych ziemiach. Nie bez znaczenia była też presja czynników odgórnych
(np. Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich) oraz tendencje
presentystyczne. Próby rewizji polskich ustaleń o charakterze
kwantytatywnym zostały zainicjowane pod wpływem polemik toczonych w
historiografii zachodnioeuropejskiej na temat rzeczywistej liczby
ofiar obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Rozpoczął je w 1953 roku
historyk angielski Gerald Reitlinger w obszernym opracowaniu The Final
Solution stawiając tezę, że w tym obozie zginęło „ o wiele mniej niż
milion ludzi", a nie 4 miliony, jak to ustaliła Nadzwyczajna Radziecka
Komisja Państwowa do Badania Zbrodni Niemiecko-Faszystowskich Agresorów w
1945 roku (jej ustalenia potwierdził w zasadzie polski ekspert Jan Sehn).
Dr Franciszek Piper w recenzowanej pracy sumiennie przedstawił różne
szacunki w tej sprawie (od 4 mln... do 50 tys.!), przytaczając liczne
dzieła od rzeczywiście naukowych do publicystycznych oraz propagandowych
włącznie. Odnotował również zasadniczy przełom w tej sprawie, wskazując na
rozprawę francuskiego badacza, byłego więźnia KL Auschwitz, Georgesa
Wellersa, opublikowaną w 1983 roku pod tytułem Próba określenia liczby
zabitych w obozie w Oświęcimiu
. Opierając się na możliwie wszystkich
dostępnych przekazach, dotyczących liczby deportowanych z różnych krajów
do Oświęcimia, ustalił, że do tego obozu przywieziono l 613 455 osób (w
tym l 433 405 Żydów i 146 605 więźniów innych narodowości, w większości
Polaków). Spośród nich w obozie znalazło śmierć l 471 595 osób (w tym l
352 980 Żydów i 86 675 przedstawicieli innych narodowości, w większości
Polaków). Wyzwanie rzucone przez historiografię, a także publicystykę
zachodnioeuropejską oraz izraelską podjął odważnie w 1980 roku Franciszek
Piper, pracownik Muzeum w Oświęcimiu. Odrzucił przy tym zastrzeżenia
niektórych historyków o niemożliwości rozstrzygnięcia problemu.
„Jedną z tego rodzaju metodologicznych obiekcji - pisze w swej pracy
-jest twierdzenie, iż z braku podstaw źródłowych nie jest możliwa
jakakolwiek wiarygodna weryfikacja dotychczasowych szacunkowych ustaleń.
Zarzut ten można uznać za słuszny jedynie w przypadku wzięcia pod uwagę
spuścizny aktowej władz obozowych i ich władz zwierzchnich. Natomiast nie
znajduje uzasadnienia w odniesieniu do akt innych instytucji
zaangażowanych w przygotowanie i ekspedycję transportów do obozu. W tym
przypadku wieloletnie poszukiwania w archiwach w całej Europie przyniosły
cenne rezultaty" i dodał, że „zachodzi niewielkie prawdopodobieństwo
odnalezienia dokumentów, które w istotny sposób mogłyby zmienić
dotychczasowe wyniki badań ". Zasługa Franciszka Pipera polega przede
wszystkim na tym, że samodzielnie, powtórnie dokonał perfekcyjnej egzegezy
wszystkich dostępnych źródeł dotyczących transportów deportacyjnych do
obozu. Dążył do możliwie pełnego ustalenia liczby więźniów osadzonych w
tym obozie. Natknął się tu na zasadnicze trudności i bariery. Dotyczyły
one faktu, że tylko część spośród nich rejestrowano i numerowano, a
ogromną rzeszę stracono w komorach gazowych, nie pozostawiając w ocalałej
dokumentacji obozu jakiegokolwiek bezpośredniego śladu. Jak wielka była ta
ostatnia kategoria niech świadczy fakt, że zgodnie z informacją autora,
„na podstawie zachowanych w stanie zdekompletowanym dokumentów obozowych
można ustalić tylko około 100 000 ofiar zewidencjonowanych". Dalsze
pogłębione badania nad różnego rodzaju innymi zachowanymi przekazami, a
także skrupulatne obliczenia, doprowadziły do następującej konstatacji
(s.89-90): „A zatem podsumowując powyższe ustalenia za okres I940-I945
stwierdzamy, iż w wyniku przeniesienia do innego obozu, ucieczki z obozu,
zwolnień i dzięki wyzwoleniu przeżyło 198 000 zarejestrowanych i 25 000
nie zarejestrowanych, którzy po krótkim pobycie w obozie przeniesieni
zostali do innych obozów. Łącznie zatem zginęło w obozie około 200 000
(202 000) więźniów zarejestrowanych". To ustalenie wobec ogólnych strat
Oświęcimia, wyrażających się, wg autora, liczbą ok. 1,5 mln, ukazuje w
całej pełni trudności, przed którymi stają historycy dążący do adekwatnego
bilansu ofiar tego obozu. W dalszej części swej rozprawy dr Piper pochylił
się nad transportami, które nie były ewidencjonowane ani rejestrowane w
dokumentacji obozu. Posługując się tu przekazami z poszczególnych państw,
aktami z „drugiej ręki", szacunkami natury ogólnej itp., autor zestawił w
tabelach możliwie dokładne sumy, co pozwoliło mu na końcową konstatację,
wyrażającą się słowami (s. 92): „Łącznie zatem w latach 1940-1945 zginęło
w Auschwitz-Birkenau co najmniej 1 100 000 ludzi spośród około 1 300 000
przywiezionych". Szczegółowa kategoryzacja ofiar wygląda wg autora
następująco: „Łącznie nie zarejestrowanych i zarejestrowanych zginęło w
przybliżeniu - 960 000 Żydów (...), około 70-75 000 ( 74 000) Polaków
(...), 21 000 Cyganów (...), 15 000 radzieckich jeńców wojennych (...),
10-15 000 (12 000) zarejestrowanych więźniów innych narodowości (m.in.
obywateli radzieckich - Białorusinów, Rosjan, Ukraińców, nadto Czechów,
Jugosłowian, Francuzów, Niemców, Austriaków) ". Spodziewając się repliki
dodał (s. 93), że „z uwagi na konieczność zachowania równowagi ogólnego
bilansu statystycznego biologicznych strat ludności żydowskiej,
hipotetyczny wzrost liczby Żydów zabitych w KL Auschwitz może nastąpić
tylko w przypadku obniżenia szacunku strat Żydów w innych obozach i
miejscach zagłady i włączenia ich w bilans ofiar Oświęcimia ".
Szczególna wartość rozprawy Pipera
polega na tym, że w stosunku do dotychczasowej literatury przedmiotu
dokonał on najbardziej sumiennej analizy przekazów źródłowych i
materiałowych (jest znakomitym erudytą przedmiotu) konfrontując ze sobą
różne źródła, opracowania, domniemania i polemiki. Stosował również
rachunek prawdopodobieństwa. Wykazał przy tym niezbędny chłód badawczy,
samodzielność interpretacyjną oraz ... odwagę. Ta ostatnia okazała
się niezbędna, skoro po opublikowaniu pierwszych wyników badań jej autor
został pomówiony o „antysemityzm", uleganie presji niemieckich
nacjonalistów dążących do relatywizacji zbrodni niemieckich itp. Przez
kilka lat nie znalazł również należytego zrozumienia w macierzystej
instytucji, Muzeum w Oświęcimiu, które wstrzymało publikację wyników jego
pracy. Szacunek
Franciszka Pipera nie nasuwa w istocie poważniejszych uwag. Jest oparty na
niezwykle solidnych, dogłębnych badaniach i nie sądzę, by dalsze odkrycia
archiwalne (np. w Rosji) mogły go w jakiejś poważniejszej mierze podważyć.
Mogę stwierdzić doskonałość jego warsztatu historyka, logikę wykładu oraz
odpowiedzialność
dowodzeniową.