Przemówienie na uroczystości prezentacji

Księgi Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Krakowa i innych miejscowości Polski południowej 1940-1944.

Kraków Sukiennice 16 września 2002

(Tekst opublikowany: w Biuletyn Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem, nr 44, 2003.)



I

Przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej uwaga badaczy zajmujących się problematyką hitlerowskich obozów koncentracyjnych skupiała się przede wszystkim na przyczynach, przebiegu oraz prawnych, demograficznych i społecznych skutkach funkcjonowania tych instytucji. Badano miejsce obozów hitlerowskich w strukturze terroru i ekonomice Trzeciej Rzeszy. Wiele miejsca poświęcono sprawcom zbrodni. Same natomiast ofiary traktowano jako statystyczną zbiorowość. Człowiek jako indywidualny podmiot schodził w tych badaniach niejako na plan dalszy.

A przecież na tragedię ludobójstwa złożył się los poszczególnych ludzi. Ludobójstwo było niczym innym jak tylko sumą tych indywidualnych dramatów i tragedii. Dlatego z czasem zrodziła się myśl nie tylko zbiorowego, lecz również indywidualnego upamiętnienia ofiar ludobójstwa w postaci Ksiąg Pamięci zawierających imienne wykazy ofiar.

W 1978 r. w Paryżu ukazał się imienny wykaz 75 721 Żydów deportowanych z Francji do różnych miejsc zagłady, w tym 69 000 do KL Auschwitz,

W 1982 r. w Brukseli została opublikowana księga pamięci zawierająca 25 000 nazwisk Żydów deportowanych z Belgii do KL Auschwitz,

W 1986 r. w Koblencji opublikowano księgę pamięci zawierającą 128 091 nazwisk Żydów niemieckich deportowanych w dużej części do KL Auschwitz.

W Polsce w latach dziewięćdziesiątych oprócz ksiąg pomordowanych w Katyniu i w innych miejscach na Wschodzie w 1998 r z inicjatywy Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem. ukazała się księga pamięci poświęcona mieszkańcom Śląska, Podbeskidzia, Zagłębia Dąbrowskiego osadzonym w KL Auschwitz-Birkenau autorstwa Ireny Pająk, a rok później Księga Pamięci Wielkopolan pod redakcją Ryszarda Łuczaka.

Państwowe Muzeum Auschwitz –Birkenau, odpowiadając na oczekiwania różnych środowisk zwłaszcza byłych więźniów włączyło się do tego przedsięwzięcia upamiętniania ofiar obozu Auschwitz, publikując 1993 r. wraz z niemieckim wydawnictwem Sauer Księgę Pamięci zawierającą około 21 000 nazwisk Cyganów osadzonych w tym obozie.

W 2000 r. z inicjatywy i przy współpracy Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem została opublikowana przez Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu kolejna księga pamięci poświęcona 26 000 mieszkańców Warszawy i Mazowsza osadzonym w obozie Auschwitz.

W planach badawczych i wydawniczych Muzeum znalazły się wszystkie regiony okupowanej Polski, którym zostaną poświęcone odrębne Księgi Pamięci. Trwają również prace nad upamiętnieniem w podobny sposób polskich Żydów, w pierwszej kolejności Żydów łódzkich.

Wydana obecnie Księga Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Krakowa i innych miejscowości Polski południowej 1940-1944 jest kolejna księgą, będącą wynikiem prac kilkunastoosobowego zespołu pracowników, korzystających z najnowszej techniki komputerowej.


II

Zapisy w księgach opierają się głównie na materiałach źródłowych gromadzonych przez kilkadziesiąt lat w archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Niestety jest to materiał niewystarczający do odtworzenia pełnego wykazu imiennego ofiar KL Auschwitz. Władze obozowe zniszczyły bowiem zdecydowaną większość akt obozowych, wśród nich te, w których odnotowano nazwiska i inne dane personalne więźniów. Należy przy tym zaznaczyć, że w wielu przypadkach w obozie posługiwano się tylko numerami więźniów. 40 000 zachowanych zdjęć obozowych ma tylko oznaczenia numerowe. Jeśli nie znalazł się inny dokument zawierający oprócz danego numeru nazwisko więźnia, zdjęcie takie pozostaje zdjęciem anonimowym. Jest paradoksem, że w wielu przypadkach mamy przed sobą wizerunek fotograficzny człowieka, lecz nie znamy jego nazwiska.

Kluczowe znaczenie dla opracowania tej i innych ksiąg pamięci mają akty zgonu, które również zachowały się częściowo, w liczbie około 70 000. Do początku lat dziewięćdziesiątych były one przechowywane w specjalnym archiwum moskiewskim i nie były udostępniane. W wyniku starań władz polskich i oświęcimskiego Muzeum zostały one przekazane w postaci oryginałów Państwowemu Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Akty zgonu dotyczą tylko części zmarłych numerowanych więźniów. Brak aktów zgonu za rok 1940, pierwszą połowę 1941, 1944 i 1945. Dla niektórych więźniów aktów zgonu nie wypisywano: dotyczy to osób, głównie Żydów nie oznaczanych numerami, części Żydów objętych numeracją i wszystkich jeńców radzieckich. Podstawową trudnością w wykorzystaniu aktów zgonu jest brak w nich numerów obozowych, wskutek czego trudno jest je skonfrontować z innymi dokumentami, zwłaszcza tymi, które nie zawierają nazwisk, jak książka numerowa więźniów, czy zdjęcia obozowe. Jeśli nie znajdzie się inny dokument identyfikujący daną osobę wówczas nie jesteśmy w stanie ustalić na podstawie aktu zgonu, ani kiedy ani skąd dana osoba została przywieziona do obozu.

W celu uzupełnienia luk w dokumentacji obozowej autorzy poszczególnych części wykazów nazwiskowych sięgali do źródeł pośrednich w postaci relacji, wspomnień, zeznań procesowych. Korzystano również z ankiet wypełnianych przez osoby poszukujące danych o poszczególnych więźniach oraz z korespondencji nadsyłanej przez okres blisko 60 lat do muzeum z prośbą o informacje o losie danej osoby, czy potwierdzenie jej pobytu w obozie. Sięgano również do literatury.

W ciągu ostatnich dwóch lat w odpowiedzi na apele prasowe otrzymaliśmy szereg informacji i dokumentów od rodzin jak i samych żyjących jeszcze byłych więźniów. Są to telegramy i zawiadomienia o śmierci jakie otrzymywały rodziny, listy wysyłane przez więźniów do swych bliskich zawierające oprócz imienia i nazwiska, datę urodzenia i numer obozowy. Otrzymaliśmy również zdjęcia cywilne osób uwięzionych w obozie, jakże kontrastujące ze zdjęciami w obozowych pasiakach, odzierającymi ludzi z ich indywidualności i osobowości.

Pomocy w uzupełnianiu informacji o poszczególnych więźniach udzieliły nam również niektóre muzea regionalne. Tą drogą chciałbym wszystkim, którzy nadesłali takie materiały, serdecznie podziękować. Niestety mimo największych wysiłków nie udało się ustalić około 3500 nazwisk więźniów – zamiast nazwisk w księdze figurują tylko same numery obozowe. Mamy nadzieję, że w wyniku dalszych poszukiwań luka ta zostanie z czasem wypełniona.


III

Księga obejmuje terytorialnie obszar mniej więcej dzisiejszego województwa małopolskiego i podkarpackiego – stanowiących w czasie okupacji dystrykt krakowski - jeden z pięciu dystryktów, na jakie były podzielone centralne ziemie okupowanej Polski, wchodzące w skład tzw. Generalnego Gubernatorstwa. Zostali w niej ujęci Polacy, którzy zostali przywiezieni transportami oznaczonymi w dokumentacji jako transporty skierowane do obozu przez dowódcę Policji Bezpieczeństwa dystryktu krakowskiego. Księga nie uwzględnia pewnej liczby Polaków, którzy trafili do KL Auschwitz z tego terenu tzw. transportami zbiorowymi, które wymagają odrębnej analizy. Transportami tymi przywożono ludzi z różnych regionów, nie tylko z dystryktu krakowskiego. Osoby te będą ujęte w oddzielnej księdze pamięci, suplemencie do wydanych wcześniej ksiąg.

Obszar południowej Polski, który obejmuje niniejsza Księga, pokryty był siecią więzień i placówek policji bezpieczeństwa, w tym placówek granicznych, zwalczających nielegalny ruch przez Słowację na Węgry. Wśród tych ostatnich ważną rolę odgrywała placówka gestapo w Zakopanem, gdzie mieściła się osławiona katownia Podhala „Palace”.

Ludzie aresztowani przez policję z terenowych posterunków, po brutalnych wstępnych przesłuchaniach byli kierowani do placówek zwierzchnich, gdzie kontynuowano śledztwo i sporządzano ostateczne wnioski o zwolnienie (co zdarzało się rzadko), osadzenie w więzieniu lub obozie koncentracyjnym względnie skazanie na śmierć. Decyzje zapadały na szczeblu dowódcy policji bezpieczeństwa dystryktu. Więźniowie przewidziani do osadzenia w którymś z obozów koncentracyjnych byli przewożeni do dwóch centralnych więzień dystryktu w Krakowie (Montelupich) lub Tarnowie, skąd wywożono ich m.in. do Oświęcimia. W przypadku większych transportów przewożono ich specjalnymi pociągami, w przypadku mniejszych - oddzielnymi wagonami lub samochodami ciężarowymi.

Po przybyciu na miejsce więźniów wypędzano z wagonów i doprowadzano do obozu. Po procedurze rejestracji więźniowie byli kierowani na pewien okres czasu na kwarantannę, a następnie do bloków roboczych. Ustalona poniżej normy biologicznej racja wyżywienia, brak odpoczynku, ciężka fizyczna praca, brak ciepłej odzieży, brutalne bicie na każdym kroku i okaleczanie, przesądzały o losie więźnia. Przeciętna życia w obozie wahała się od 3 do 6 miesięcy. Wycieńczony więzień ginął albo w czasie pracy dobijany z reguły przez nadzorców za opieszałość, albo w rewirze obozowym, gdzie dobijano go zastrzykiem fenolu, albo wywożono do komory gazowej. W akcie zgonu jako przyczynę śmierci wpisywano jedną z pospolitych chorób. Rodzina zmarłego otrzymywała telegram, w którym nie podawano ani daty śmierci ani nazwiska zmarłego lecz stosowano formułę: „brat, syn, córka zmarł dziś w obozie koncentracyjnym Auschwitz”. Niekiedy zainteresowanych wzywano na policję, gdzie komunikowano im fakt zgonu bliskiej osoby. Na wniosek rodziny obóz wystawiał odpis aktu zgonu. Do początku 1941 r. rodzina mogła też otrzymać odpłatnie z obozu urnę z prochami. Z uwagi na to, że zwłok nie palono w krematorium indywidualnie, miało to tylko znaczenie symboliczne.

Sama wiadomość o śmierci dla rodzin była ogromnym szokiem. W otrzymywanych listach z obozu były bowiem zapewniane przez swych bliskich, że są zdrowi i czują się dobrze. Rodziny nie zdawały sobie sprawy, iż więzień musiał obowiązkowo wpisać tę formułę do cenzurowanego listu.

Przez pewien czas zwracano też rzeczy codziennego użytku zmarłych więźniów. Później podlegały one konfiskacie podobnie jak wcześniej czyniono z biżuterią. Odbiór osobistych rzeczy był dla rodzin kolejnym szokiem. Jak napisał jeden z członków rodziny zamordowanego kilkunastoletniego więźnia, znaleziona w zwróconej kurtce chusteczka do nosa była jedną wielką zaschniętą bryłą krwi.

Księga Pamięci zawiera wykaz imienny około 17 000 Polaków, z ogólnej liczby około 140 - 150 000 Polaków osadzonych w tym obozie. Oprócz imienia i nazwiska w Księdze odnotowano: numer obozowy, datę i miejsce urodzenia, zawód, narodowość i dalsze losy w obozie.

Do wykazów imiennych dołączono przykładowo około 3000 zdjęć cywilnych i obozowych więźniów oraz kopie dokumentów.

Każdy transport poprzedzony jest opisem przebiegu deportacji do KL Auschwitz, informacjami o osobach znanych i wyróżniających się swą pracą zawodową i działalnością publiczną.

Oprócz 17000 Polaków Księga niniejsza zawiera dane dotyczące około 1000 osób innych narodowości przywiezionych wraz z Polakami: Żydów, Ukraińców, Rosjan, Czechów i Cyganów.

Luki w dokumentacji obozowej oraz brak innych wyczerpujących źródeł informacji uniemożliwiają dokonanie pełnej analizy statystycznej dotyczącej osób ujętych w Księdze.

Według adnotacji zamieszczonych w Księdze ustalono, iż obóz przeżyło około 3000 osób ( 2725 osób doczekało wyzwolenia w Auschwitz lub innych obozach, 29 zbiegło, 251 zwolniono). Można zatem przyjąć, że pozostałe osoby w liczbie 15 000 zginęły w Auschwitz lub po przeniesieniu do innych obozów. Są to osoby oznaczone w Księdze jako zmarłe ( 7000) lub osoby, dla których brak jakiejkolwiek informacji o ich dalszym losie ( 8000).

Analiza danych zawartych w księdze wskazuje, że osadzonymi byli prawie wyłącznie więźniowie polityczni aresztowani w ramach różnego rodzaju akcji represyjnych lub prewencyjnych skierowanych przeciwko Polakom, w tym również ujęci w czasie ulicznych łapanek. Kryterium narodowości było rozstrzygającym czynnikiem przy podejmowaniu przez niemieckie władze decyzji o osadzeniu w obozie. W identycznych przypadkach naruszenia niemieckich zarządzeń, czy ujęcia w czasie łapanki, przynależność do innych narodowości, zwłaszcza niemieckiej, krajów neutralnych, sojuszniczych Trzeciej Rzeszy chroniła często przed aresztowaniem i osadzeniem w obozie.

Nikt nie mógł czuć się bezpieczny ani z racji wieku, płci, zawodu, ani z racji swych zachowań wobec okupanta. Przeciwnie - wyższe miejsce w przedwojennej hierarchii społecznej i wykształcenie przesądzały z reguły o aresztowaniu. Nie chroniła nikogo ani bierność wobec władz okupacyjnych ani lojalność .

Okupant nie chciał z Polakami żadnego porozumienia: Polacy, jak twierdzili Niemcy, zajmowali niemiecką przestrzeń życiową i mieli stąd zniknąć na zawsze.

Wśród pomordowanych w tym obozie znaleźli się przedstawiciele wszystkich warstw społecznych: profesorowie i docenci najstarszej polskiej uczelni, Uniwersytetu Jagiellońskiego: prof. Adam Heydel rozstrzelany w żwirowni 14 marca 1941 roku ; bakteriolog profesor Marian Gieszczykiewicz, wyniesiony z rewiru obozowego i zastrzelony na noszach; geograf, profesor Julian Stanoch; sędziwy ksiądz profesor teologii członek wielu krajowych i zagranicznych towarzystw naukowych Marian Morawski; historyk literatury docent Władysław Bobek, profesor Akademii Handlowej Walenty Winid.

Wśród zamordowanych znaleźli się polscy ziemianie: m.in. właściciel posiadłości Czorsztyn Stanisław Drohojowski z synem Adamem. Jego żona w tym czasie więziona była w Ravensbrück.

W obozie zginęli prawnicy: m.in. dr Stanisław Wąsowicz urodzony w Limanowej, sędzia dr Stanisław Miszke, dr Adam Stawarski urodzony w Jaśle..

Ten sam los podzielili znani i szanowani w swoich środowiskach lekarze, m.in. : Leopold Bednarczyk, Jan Brzeski, Jan Dudziński, Roman Gęźba, Jan Konieczny.

W obozie osadzono co najmniej 145 księży świeckich i zakonnych, z których co najmniej 86 zginęło. Wśród pomordowanych znajdowali się wyniesieni na ołtarze przez Ojca Świętego Jana Pawła II błogosławieni: ks. Piotr Dańkowski ur. w Jordanowie, pracujący przed aresztowaniem jako wikariusz w Zakopanem. Działał w ruchu oporu . m.in. pomagał Polakom chcącym przedostać się na Węgry. Po przesłuchaniach w siedzibie gestapo został wywieziony do KL Auschwitz. Zmarł wskutek pobicia przez kapo.

Wśród błogosławionych znalazł się ks. Salezjanin Józef Kowalski, ks. Wojciech Nierychlewski, michalita od 1938 r, prowadził wydawnictwo i drukarnię Powściągliwość i Praca. Zginął w KL Auschwitz 7 lutego 1943 r.

W gronie błogosławionych znalazł się też ks. dr rektor Seminarium Duchownego w Tarnowie Roman Sitko, więziony najpierw w Tarnowie i na Montelupich w Krakowie, skąd został deportowany do KL Auschwitz., gdzie zginął 12 października 1942 r.

Wśród błogosławionych z tego terenu znalazły się dwie siostry zakonne: siostra Klemensa Staszewska ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek w sierpniu 1939 r., miesiąc przed napaścią Niemiec na Polskę objęła godność przełożonej klasztoru Urszulanek w Rokicinach Podhalańskich, gdzie ukrywała m.in. dziewczęta żydowskie, oraz uciekinierów na Zachód. Aresztowana, poddana brutalnemu śledztwu w siedzibie gestapo w Zakopanem została deportowana do KL Auschwitz, gdzie zmarła w 1943 r. .

Drugą była siostra Katarzyna Celestyna Faron, ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP przełożona klasztoru w Brzozowie, gdzie rozwijała szeroką pielęgniarską działalność wśród okolicznej ludności. Więziona kilka miesięcy w więzieniu w Jaśle, została przewieziona do Tarnowa, a potem do KL Auschwitz, gdzie zmarła 10 kwietnia 1944 r.

W obozie więziono ludzi w różnym wieku od kilkunastoletnich dzieci do sędziwych starców. Jednym z najmłodszych więźniów był 13 letni Edward Garncarz urodzony 3 lutego 1930 r. Przeniesiony w 1944 r. do Buchenwaldu – dalszy jego los jest nieznany. Najstarszym więźniem deportowanym do KL Auschwitz z dystryktu krakowskiego był 89 letni prokurator Aleksander Pławiński ur. 31 sierpnia 1854 r. w Krakowie, który zginął po 35 dniach pobytu w obozie. Wśród kobiet jedną z najstarszych więźniarek była 75 letnia Anna Kwiatkowska ur. w Bobkowie w 1868 r.

Niektórzy ocalali więźniowie sprawowali po wojnie wysokie funkcje społeczne i zawodowe: znalazł się wśród nich arcybiskup Lusaki, kardynał Adam Kozłowiecki; wybitni artyści, prof. Józef Szajna, Ksawery Dunikowski ; utalentowany aktor August Kowalczyk, lekarze społecznicy, którzy bez reszty poświęcili się pomocy ocalałym: dr Stanisław Kłodziński, prof. Władysław Fejkiel, prof. Janina Kowalczykowa, historyk profesor Marian Zgórniak.

Nieodparcie nasuwa się w tym miejscu refleksja: to tylko przypadek, szczęśliwy zbieg okoliczności zrządził, że ludzie ci przeżyli oświęcimskie piekło, by wnieść swój wkład do wspólnego dziedzictwa na polu kultury, nauki, sztuki, promocji chrześcijańskich i humanitarnych wartości.

I dalsza konstatacja – pytanie - ilu utalentowanych, wykształconych, pełnych patriotycznego żaru i oddania ojczyźnie ludzi, bezpowrotnie stracił polski naród. Jak dotkliwy był i jest nadal ich brak, nie tylko dla bliskich, ale dla życia publicznego. Naród by trwać i pomyślnie kształtować swe losy, musi mieć elitę ludzi prawych, niezłomnych, całkowicie oddanych dobru publicznemu, stanowiących wzór, moralny kręgosłup i oparcie całego społeczeństwa. Niszcząc najlepszych synów polskiego narodu okupant chciał złamać ten kręgosłup, okaleczyć naród i pozbawić go żywotnych sił.


IV

Od ponad dekady jesteśmy świadkami przyśpieszonego procesu integracji skłóconej przed półwieczem Europy. Integracji ekonomicznej, militarnej i technologicznej Europy musi towarzyszyć integracja kulturowa wspólnot narodowych, w tym kształtowanie wspólnej wiedzy o przeszłości.

Nasuwa się zatem pytanie: jakie jest miejsce wiedzy o Auschwitz, o tragicznym losie setek tysięcy ludzi Żydów, Polaków, Cyganów i innych narodowości w tym procesie integracji. Czy może ta tragiczna przeszłość nie łączy, lecz raczej dzieli?

Odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna. Przeszłości nie można zmienić. Przeszłość należy rzetelnie zbadać, opisać i poznać. Łączy lub dzieli współczesnych nie przeszłość lecz stosunek do przeszłości. Wspólne potępienie zła i promowanie humanistycznych wartości łączy narody, również te, które w przeszłości dzieliły bolesne konflikty.

Narody Europy, aby się rozumieć, muszą poznać przynajmniej najistotniejsze karty swojej przeszłości. Auschwitz jest ważnym, na dodatek wspólnym elementem historii europejskiej, jest wspólnym doświadczeniem w szczególności Żydów, Polaków, Cyganów i Niemców. Niekiedy publiczne wypowiedzi ludzi w różnych krajach, od mężów stanu po zwykłych obywateli dowodzą, że nie do końca uświadomiony jest fakt, iż po Żydach i Cyganach naród polski w czasie II wojny światowej był obiektem najbardziej barbarzyńskich prześladowań zarówno ze strony okupanta zachodniego jak i wschodniego.

Jeśli działania na polu upowszechniania wiedzy o Holocauście, czyli zagładzie Żydów, przyczyniły się do szerokiego upowszechnienia wiedzy społeczeństw Europy w tym zakresie, dotychczasowa działalność w zakresie upowszechnienia wiedzy o martyrologii Polaków jest daleko niewystarczająca.

Istniejące przez lata bariery polityczne między Europą wschodnią i zachodnią uniemożliwiały prawidłowy obieg i przepływ wartości intelektualnych. Częściowo nad literaturą historyczną minionego okresu, nawet tą najbardziej obiektywną, ciąży podejrzenie politycznego subiektywizmu. Stąd też, istnieje pilna potrzeba publikacji nowych prac, przede wszystkim dokumentalnych - źródłowych, które z samej swej istoty będą stanowić niepodważalne źródło wiedzy o owych czasach. Imienne wykazy ofiar zawarte w wydanych i przewidzianych do publikacji księgach pamięci stanowią istotny wkład do upowszechniania wiedzy o przeszłości poszczególnych narodów, wkład, który nie może być w żaden sposób relatywizowany czy podważony. Jest to jeden z istotnych powodów opracowania i udostępnienia prezentowanej dzisiaj publikacji.

Drugim ważnym powodem publikacji tych ksiąg jest potrzeba upamiętnienia wszystkich ofiar bez względu na ich miejsce w hierarchii społecznej. Wyjścia poza utarty kanon osób o szczególnych zasługach. Upamiętnienia ofiar nie jako statystycznej zbiorowości, lecz jako indywidualnych istot ludzkich. Życie każdego człowieka ma niewymierną wartość, cierpienie dotyka wszystkich z taką samą mocą, a strata każdej bliskiej osoby jest takim samym dramatem i tragedią dla każdego.

Ta forma upamiętnienia przekreśla zamiary i intencje oprawców, aby człowiek zewidencjonowany i funkcjonujący jako numer, pozbawiony imienia i nazwiska, po śmierci, zamieniony w dym i garść popiołów, przestał egzystować w jakiejkolwiek formie, by zniknął po nim wszelki ślad. Ta nieludzka procedura, była finalnym etapem zbrodni wymierzonej nie tylko w ofiary, lecz także w ich bliskich. Na polskich cmentarzach brak dziesiątek tysięcy mogił pomordowanych w KL Auschwitz.

Jak napisała niedawno w liście do Muzeum siostra jednego z zamordowanych więźniów: : „Mój brat zginął śmiercią męczeńską.....nie mam nawet gdzie świeczki zaświecić, ani gdzie kwiatka położyć, pozostał tylko w naszej pamięci i modlitwach”.

Te uczucia żalu są udziałem tysięcy polskich rodzin. Pragniemy, by Księgi te stały się wielkim epitafium ich bliskich, którym nie tylko odebrano życie, ale nawet pozbawiono miejsca wiecznego spoczynku.

Dla tych, którym Opatrzność dała przeżyć, niech te księgi z ich nazwiskami będą wyrazem solidarności i moralnym zadośćuczynieniem.

W liście do Muzeum arcybiskup i nuncjusz papieski w Azji Środkowej Józef Wesołowski, który w Auschwitz stracił dziadka i stryja, napisał:

„Z powodu wielu zajęć nie będę mógł przyjechać z dalekiego Kazachstanu na Uroczystość, ale obiecuję modlitewną pamięć, prosząc Boga, Stwórcę Wszelkiego Dobra, aby owocem tej ofiary niewinnych ludzi było uszanowanie Osoby Człowieka i Jego Godności na całym świecie i aby już nigdy więcej w historii ludzkości nie doszło do przemocy totalitarnych ideologii i systemów“.

Niech słowa te stanowią motto dzisiejszej uroczystości.

powrót