Przemówienie na
uroczystości prezentacji
Księgi Pamięci. Transporty
Polaków do KL Auschwitz z Krakowa i innych miejscowości Polski południowej
1940-1944. (Tekst opublikowany: w Biuletyn
Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem, nr 44, 2003.) Przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej uwaga
badaczy zajmujących się problematyką hitlerowskich obozów koncentracyjnych
skupiała się przede wszystkim na przyczynach, przebiegu oraz prawnych,
demograficznych i społecznych skutkach funkcjonowania tych instytucji.
Badano miejsce obozów hitlerowskich w strukturze terroru i ekonomice
Trzeciej Rzeszy. Wiele miejsca poświęcono sprawcom zbrodni. Same natomiast
ofiary traktowano jako statystyczną zbiorowość. Człowiek jako indywidualny
podmiot schodził w tych badaniach niejako na plan dalszy. A przecież na tragedię ludobójstwa złożył się los poszczególnych
ludzi. Ludobójstwo było niczym innym jak tylko sumą tych indywidualnych
dramatów i tragedii. Dlatego z czasem zrodziła się myśl nie tylko
zbiorowego, lecz również indywidualnego upamiętnienia ofiar ludobójstwa w
postaci Ksiąg Pamięci zawierających imienne wykazy ofiar. W
1978 r. w Paryżu ukazał się imienny
wykaz 75 721 Żydów deportowanych z Francji do różnych miejsc zagłady, w
tym 69 000 do KL Auschwitz, W
1982 r. w Brukseli została
opublikowana księga pamięci zawierająca 25 000 nazwisk Żydów deportowanych
z Belgii do KL Auschwitz, W
1986 r. w Koblencji opublikowano
księgę pamięci zawierającą 128 091 nazwisk Żydów niemieckich deportowanych
w dużej części do KL Auschwitz. W
Polsce w latach dziewięćdziesiątych oprócz ksiąg pomordowanych w Katyniu i
w innych miejscach na Wschodzie w 1998 r z inicjatywy Towarzystwa Opieki nad
Oświęcimiem. ukazała się księga pamięci poświęcona mieszkańcom Śląska,
Podbeskidzia, Zagłębia Dąbrowskiego osadzonym w KL Auschwitz-Birkenau
autorstwa Ireny Pająk, a rok później Księga Pamięci Wielkopolan pod
redakcją Ryszarda Łuczaka. Państwowe Muzeum Auschwitz –Birkenau, odpowiadając na oczekiwania
różnych środowisk zwłaszcza byłych więźniów włączyło się do tego
przedsięwzięcia upamiętniania ofiar obozu Auschwitz, publikując 1993
r. wraz z niemieckim wydawnictwem Sauer
Księgę Pamięci zawierającą około 21 000 nazwisk Cyganów osadzonych w tym
obozie. W
2000 r. z inicjatywy i przy
współpracy Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem została opublikowana przez
Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu kolejna księga pamięci poświęcona
26 000 mieszkańców Warszawy i Mazowsza osadzonym w obozie Auschwitz.
W planach badawczych i wydawniczych Muzeum znalazły się wszystkie
regiony okupowanej Polski, którym zostaną poświęcone odrębne Księgi
Pamięci. Trwają również prace nad upamiętnieniem w podobny sposób polskich
Żydów, w pierwszej kolejności Żydów łódzkich. Wydana
obecnie Księga Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Krakowa i
innych miejscowości Polski południowej 1940-1944 jest kolejna księgą, będącą wynikiem prac
kilkunastoosobowego zespołu pracowników, korzystających z najnowszej
techniki komputerowej. Zapisy w księgach opierają się głównie na materiałach źródłowych
gromadzonych przez kilkadziesiąt lat w archiwum Państwowego Muzeum
Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Niestety jest to materiał
niewystarczający do odtworzenia pełnego wykazu imiennego ofiar KL
Auschwitz. Władze obozowe zniszczyły bowiem zdecydowaną większość akt
obozowych, wśród nich te, w których odnotowano nazwiska i inne dane
personalne więźniów. Należy przy tym zaznaczyć, że w wielu przypadkach w
obozie posługiwano się tylko numerami więźniów. 40 000 zachowanych zdjęć
obozowych ma tylko oznaczenia numerowe. Jeśli nie znalazł się inny
dokument zawierający oprócz danego numeru nazwisko więźnia, zdjęcie takie
pozostaje zdjęciem anonimowym. Jest paradoksem, że w wielu przypadkach
mamy przed sobą wizerunek fotograficzny człowieka, lecz nie znamy jego
nazwiska. Kluczowe znaczenie dla opracowania tej i innych ksiąg pamięci mają
akty zgonu, które również zachowały się częściowo, w liczbie około 70 000.
Do początku lat dziewięćdziesiątych były one przechowywane w specjalnym
archiwum moskiewskim i nie były udostępniane. W wyniku starań władz
polskich i oświęcimskiego Muzeum zostały one przekazane w postaci
oryginałów Państwowemu Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Akty zgonu
dotyczą tylko części zmarłych numerowanych więźniów. Brak aktów zgonu za
rok 1940, pierwszą połowę 1941, 1944 i 1945. Dla niektórych więźniów aktów
zgonu nie wypisywano: dotyczy to osób, głównie Żydów nie oznaczanych
numerami, części Żydów objętych numeracją i wszystkich jeńców radzieckich.
Podstawową trudnością w wykorzystaniu aktów zgonu jest brak w nich numerów
obozowych, wskutek czego trudno jest je skonfrontować z innymi
dokumentami, zwłaszcza tymi, które nie zawierają nazwisk, jak książka
numerowa więźniów, czy zdjęcia obozowe. Jeśli nie znajdzie się inny
dokument identyfikujący daną osobę wówczas nie jesteśmy w stanie ustalić
na podstawie aktu zgonu, ani kiedy ani skąd dana osoba została
przywieziona do obozu. W celu uzupełnienia luk w dokumentacji obozowej autorzy
poszczególnych części wykazów nazwiskowych sięgali do źródeł pośrednich w
postaci relacji, wspomnień, zeznań procesowych. Korzystano również z
ankiet wypełnianych przez osoby poszukujące danych o poszczególnych
więźniach oraz z korespondencji nadsyłanej przez okres blisko 60 lat do
muzeum z prośbą o informacje o losie danej osoby, czy potwierdzenie jej
pobytu w obozie. Sięgano również do literatury. W ciągu ostatnich dwóch lat w odpowiedzi na apele prasowe
otrzymaliśmy szereg informacji i dokumentów od rodzin jak i samych
żyjących jeszcze byłych więźniów. Są to telegramy i zawiadomienia o
śmierci jakie otrzymywały rodziny, listy wysyłane przez więźniów do swych
bliskich zawierające oprócz imienia i nazwiska, datę urodzenia i numer
obozowy. Otrzymaliśmy również zdjęcia cywilne osób uwięzionych w obozie,
jakże kontrastujące ze zdjęciami w obozowych pasiakach, odzierającymi
ludzi z ich indywidualności i osobowości. Pomocy w uzupełnianiu informacji
o poszczególnych więźniach udzieliły nam również niektóre muzea
regionalne. Tą drogą chciałbym wszystkim, którzy nadesłali takie
materiały, serdecznie podziękować. Niestety mimo największych wysiłków nie
udało się ustalić około 3500 nazwisk więźniów – zamiast nazwisk w księdze
figurują tylko same numery obozowe. Mamy nadzieję, że w wyniku dalszych
poszukiwań luka ta zostanie z czasem wypełniona.
Księga obejmuje terytorialnie obszar mniej więcej dzisiejszego
województwa małopolskiego i podkarpackiego – stanowiących w czasie
okupacji dystrykt krakowski - jeden z pięciu dystryktów, na jakie były
podzielone centralne ziemie okupowanej Polski, wchodzące w skład tzw.
Generalnego Gubernatorstwa. Zostali w niej ujęci Polacy, którzy zostali
przywiezieni transportami oznaczonymi w dokumentacji jako transporty
skierowane do obozu przez dowódcę Policji Bezpieczeństwa dystryktu
krakowskiego. Księga nie uwzględnia pewnej liczby Polaków, którzy trafili
do KL Auschwitz z tego terenu tzw. transportami zbiorowymi, które wymagają
odrębnej analizy. Transportami tymi przywożono ludzi z różnych regionów,
nie tylko z dystryktu krakowskiego. Osoby te będą ujęte w oddzielnej
księdze pamięci, suplemencie do wydanych wcześniej ksiąg. Obszar południowej Polski, który obejmuje niniejsza Księga, pokryty
był siecią więzień i placówek policji bezpieczeństwa, w tym placówek
granicznych, zwalczających nielegalny ruch przez Słowację na Węgry. Wśród
tych ostatnich ważną rolę odgrywała placówka gestapo w Zakopanem, gdzie
mieściła się osławiona katownia Podhala „Palace”. Ludzie aresztowani przez policję z terenowych posterunków, po
brutalnych wstępnych przesłuchaniach byli kierowani do placówek
zwierzchnich, gdzie kontynuowano śledztwo i sporządzano ostateczne wnioski
o zwolnienie (co zdarzało się rzadko), osadzenie w więzieniu lub obozie
koncentracyjnym względnie skazanie na śmierć. Decyzje zapadały na szczeblu
dowódcy policji bezpieczeństwa dystryktu. Więźniowie przewidziani do
osadzenia w którymś z obozów koncentracyjnych byli przewożeni do dwóch
centralnych więzień dystryktu w Krakowie (Montelupich) lub Tarnowie, skąd
wywożono ich m.in. do Oświęcimia. W przypadku większych transportów
przewożono ich specjalnymi pociągami, w przypadku mniejszych - oddzielnymi
wagonami lub samochodami ciężarowymi. Po przybyciu na miejsce więźniów wypędzano z wagonów i doprowadzano
do obozu. Po procedurze rejestracji więźniowie byli kierowani na pewien
okres czasu na kwarantannę, a następnie do bloków roboczych. Ustalona
poniżej normy biologicznej racja wyżywienia, brak odpoczynku, ciężka
fizyczna praca, brak ciepłej odzieży, brutalne bicie na każdym kroku i
okaleczanie, przesądzały o losie więźnia. Przeciętna życia w obozie wahała
się od 3 do 6 miesięcy. Wycieńczony więzień ginął albo w czasie pracy
dobijany z reguły przez nadzorców za opieszałość, albo w rewirze obozowym,
gdzie dobijano go zastrzykiem fenolu, albo wywożono do komory gazowej. W
akcie zgonu jako przyczynę śmierci wpisywano jedną z pospolitych chorób.
Rodzina zmarłego otrzymywała telegram, w którym nie podawano ani daty
śmierci ani nazwiska zmarłego lecz stosowano formułę: „brat, syn, córka
zmarł dziś w obozie koncentracyjnym Auschwitz”. Niekiedy zainteresowanych
wzywano na policję, gdzie komunikowano im fakt zgonu bliskiej osoby. Na
wniosek rodziny obóz wystawiał odpis aktu zgonu. Do początku 1941 r.
rodzina mogła też otrzymać odpłatnie z obozu urnę z prochami. Z uwagi na
to, że zwłok nie palono w krematorium indywidualnie, miało to tylko
znaczenie symboliczne. Sama wiadomość o śmierci dla rodzin była ogromnym szokiem. W
otrzymywanych listach z obozu były bowiem zapewniane przez swych bliskich,
że są zdrowi i czują się dobrze. Rodziny nie zdawały sobie sprawy, iż
więzień musiał obowiązkowo wpisać tę formułę do cenzurowanego listu.
Przez pewien czas zwracano też rzeczy codziennego użytku zmarłych
więźniów. Później podlegały one konfiskacie podobnie jak wcześniej
czyniono z biżuterią. Odbiór osobistych rzeczy był dla rodzin kolejnym
szokiem. Jak napisał jeden z członków rodziny zamordowanego
kilkunastoletniego więźnia, znaleziona w zwróconej kurtce chusteczka do
nosa była jedną wielką zaschniętą bryłą krwi. Księga Pamięci zawiera wykaz imienny około 17 000 Polaków, z
ogólnej liczby około 140 - 150 000 Polaków osadzonych w tym obozie. Oprócz
imienia i nazwiska w Księdze odnotowano: numer obozowy, datę i miejsce
urodzenia, zawód, narodowość i dalsze losy w obozie. Do wykazów imiennych dołączono przykładowo około 3000 zdjęć
cywilnych i obozowych więźniów oraz kopie dokumentów. Każdy transport poprzedzony jest opisem przebiegu deportacji do KL
Auschwitz, informacjami o osobach znanych i wyróżniających się swą pracą
zawodową i działalnością publiczną. Oprócz
17000 Polaków Księga niniejsza
zawiera dane dotyczące około 1000 osób innych narodowości przywiezionych
wraz z Polakami: Żydów, Ukraińców, Rosjan, Czechów i Cyganów. Luki w dokumentacji obozowej oraz brak innych wyczerpujących źródeł
informacji uniemożliwiają dokonanie pełnej analizy statystycznej
dotyczącej osób ujętych w Księdze. Według adnotacji zamieszczonych w Księdze ustalono, iż obóz
przeżyło około 3000 osób ( 2725 osób doczekało wyzwolenia w Auschwitz lub
innych obozach, 29 zbiegło, 251 zwolniono). Można zatem przyjąć, że
pozostałe osoby w liczbie 15 000 zginęły w Auschwitz lub po przeniesieniu
do innych obozów. Są to osoby oznaczone w Księdze jako zmarłe ( 7000) lub
osoby, dla których brak jakiejkolwiek informacji o ich dalszym losie (
8000). Analiza danych zawartych w księdze wskazuje, że osadzonymi byli
prawie wyłącznie więźniowie polityczni aresztowani w ramach różnego
rodzaju akcji represyjnych lub prewencyjnych skierowanych przeciwko
Polakom, w tym również ujęci w czasie ulicznych łapanek. Kryterium
narodowości było rozstrzygającym czynnikiem przy podejmowaniu przez
niemieckie władze decyzji o osadzeniu w obozie. W identycznych przypadkach
naruszenia niemieckich zarządzeń, czy ujęcia w czasie łapanki,
przynależność do innych narodowości, zwłaszcza niemieckiej, krajów
neutralnych, sojuszniczych Trzeciej Rzeszy chroniła często przed
aresztowaniem i osadzeniem w obozie. Nikt nie mógł czuć się bezpieczny ani z racji wieku, płci, zawodu,
ani z racji swych zachowań wobec okupanta. Przeciwnie - wyższe miejsce w
przedwojennej hierarchii społecznej i wykształcenie przesądzały z reguły o
aresztowaniu. Nie chroniła nikogo ani bierność wobec władz okupacyjnych
ani lojalność . Okupant nie chciał z Polakami żadnego porozumienia: Polacy, jak
twierdzili Niemcy, zajmowali niemiecką przestrzeń życiową i mieli stąd
zniknąć na zawsze. Wśród
pomordowanych w tym obozie znaleźli się przedstawiciele wszystkich warstw
społecznych: profesorowie i docenci najstarszej polskiej uczelni,
Uniwersytetu Jagiellońskiego: prof. Adam Heydel rozstrzelany w
żwirowni 14 marca 1941 roku ; bakteriolog profesor Marian
Gieszczykiewicz, wyniesiony z rewiru obozowego i zastrzelony na
noszach; geograf, profesor Julian Stanoch; sędziwy ksiądz
profesor teologii członek wielu krajowych i zagranicznych towarzystw
naukowych Marian Morawski; historyk literatury docent Władysław
Bobek, profesor Akademii Handlowej Walenty Winid. Wśród
zamordowanych znaleźli się polscy ziemianie: m.in. właściciel posiadłości
Czorsztyn Stanisław Drohojowski z synem Adamem. Jego żona w tym czasie więziona była w Ravensbrück.
W
obozie zginęli prawnicy: m.in. dr Stanisław Wąsowicz urodzony w
Limanowej, sędzia dr Stanisław Miszke, dr Adam Stawarski urodzony w Jaśle.. Ten
sam los podzielili znani i szanowani w swoich środowiskach lekarze, m.in.
: Leopold Bednarczyk, Jan Brzeski, Jan Dudziński, Roman Gęźba, Jan
Konieczny. W
obozie osadzono co najmniej 145 księży świeckich i zakonnych, z których co
najmniej 86 zginęło. Wśród pomordowanych znajdowali się wyniesieni na
ołtarze przez Ojca Świętego Jana Pawła II błogosławieni: ks. Piotr
Dańkowski ur. w
Jordanowie, pracujący przed aresztowaniem jako wikariusz w Zakopanem.
Działał w ruchu oporu . m.in. pomagał Polakom chcącym przedostać się na
Węgry. Po przesłuchaniach w siedzibie gestapo został wywieziony do KL
Auschwitz. Zmarł wskutek pobicia przez kapo. Wśród
błogosławionych znalazł się ks. Salezjanin Józef Kowalski, ks. Wojciech
Nierychlewski, michalita od
1938 r, prowadził wydawnictwo i drukarnię Powściągliwość i Praca. Zginął w
KL Auschwitz 7 lutego 1943 r. W
gronie błogosławionych znalazł się też ks. dr rektor Seminarium
Duchownego w Tarnowie Roman Sitko, więziony najpierw w Tarnowie i na
Montelupich w Krakowie, skąd został deportowany do KL Auschwitz., gdzie
zginął 12 października 1942 r. Wśród błogosławionych z tego terenu znalazły się dwie
siostry zakonne: siostra Klemensa Staszewska ze Zgromadzenia Sióstr
Urszulanek w sierpniu 1939 r., miesiąc przed napaścią Niemiec na Polskę
objęła godność przełożonej klasztoru Urszulanek w Rokicinach
Podhalańskich, gdzie ukrywała m.in. dziewczęta żydowskie, oraz
uciekinierów na Zachód. Aresztowana, poddana brutalnemu śledztwu w
siedzibie gestapo w Zakopanem została deportowana do KL Auschwitz, gdzie
zmarła w 1943 r. . Drugą
była siostra Katarzyna Celestyna Faron, ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP przełożona klasztoru w
Brzozowie, gdzie rozwijała szeroką pielęgniarską działalność wśród
okolicznej ludności. Więziona kilka miesięcy w więzieniu w Jaśle, została
przewieziona do Tarnowa, a potem do KL Auschwitz, gdzie zmarła 10 kwietnia
1944 r. W
obozie więziono ludzi w różnym wieku od kilkunastoletnich dzieci do
sędziwych starców. Jednym z najmłodszych więźniów był 13 letni Edward
Garncarz urodzony 3 lutego 1930 r. Przeniesiony w 1944 r. do
Buchenwaldu – dalszy jego los jest nieznany. Najstarszym więźniem
deportowanym do KL Auschwitz z dystryktu krakowskiego był 89 letni
prokurator Aleksander Pławiński ur. 31 sierpnia 1854 r. w Krakowie, który zginął
po 35 dniach pobytu w obozie. Wśród kobiet jedną z najstarszych więźniarek
była 75 letnia Anna Kwiatkowska ur. w Bobkowie w 1868 r. Niektórzy ocalali więźniowie sprawowali po wojnie wysokie funkcje
społeczne i zawodowe: znalazł się wśród nich arcybiskup Lusaki,
kardynał Adam Kozłowiecki; wybitni artyści, prof. Józef
Szajna, Ksawery Dunikowski ; utalentowany aktor August
Kowalczyk, lekarze społecznicy, którzy bez reszty poświęcili się
pomocy ocalałym: dr Stanisław Kłodziński, prof. Władysław Fejkiel,
prof. Janina Kowalczykowa, historyk profesor Marian Zgórniak.
Nieodparcie nasuwa się w tym miejscu refleksja: to tylko przypadek,
szczęśliwy zbieg okoliczności zrządził, że ludzie ci przeżyli oświęcimskie
piekło, by wnieść swój wkład do wspólnego dziedzictwa na polu kultury,
nauki, sztuki, promocji chrześcijańskich i humanitarnych wartości.
I dalsza konstatacja – pytanie - ilu utalentowanych,
wykształconych, pełnych patriotycznego żaru i oddania ojczyźnie ludzi,
bezpowrotnie stracił polski naród. Jak dotkliwy był i jest nadal ich brak,
nie tylko dla bliskich, ale dla życia publicznego. Naród by trwać i
pomyślnie kształtować swe losy, musi mieć elitę ludzi prawych,
niezłomnych, całkowicie oddanych dobru publicznemu, stanowiących wzór,
moralny kręgosłup i oparcie całego społeczeństwa. Niszcząc najlepszych
synów polskiego narodu okupant chciał złamać ten kręgosłup, okaleczyć
naród i pozbawić go żywotnych sił. Od ponad dekady jesteśmy świadkami przyśpieszonego procesu
integracji skłóconej przed półwieczem Europy. Integracji ekonomicznej,
militarnej i technologicznej Europy musi towarzyszyć integracja kulturowa
wspólnot narodowych, w tym kształtowanie wspólnej wiedzy o
przeszłości. Nasuwa się zatem pytanie: jakie jest
miejsce wiedzy o Auschwitz, o tragicznym losie setek tysięcy ludzi Żydów,
Polaków, Cyganów i innych narodowości w tym procesie integracji. Czy może
ta tragiczna przeszłość nie łączy, lecz raczej dzieli?
Odpowiedź na to pytanie jest
jednoznaczna. Przeszłości nie można zmienić. Przeszłość należy rzetelnie
zbadać, opisać i poznać. Łączy lub dzieli współczesnych nie przeszłość
lecz stosunek do przeszłości. Wspólne potępienie zła i promowanie
humanistycznych wartości łączy narody, również te, które w przeszłości
dzieliły bolesne konflikty.
Narody Europy, aby się rozumieć, muszą poznać przynajmniej
najistotniejsze karty swojej przeszłości. Auschwitz jest ważnym, na
dodatek wspólnym elementem historii europejskiej, jest wspólnym
doświadczeniem w szczególności Żydów, Polaków, Cyganów i Niemców. Niekiedy
publiczne wypowiedzi ludzi w różnych krajach, od mężów stanu po zwykłych
obywateli dowodzą, że nie do końca uświadomiony jest fakt, iż po Żydach i
Cyganach naród polski w czasie II wojny światowej był obiektem najbardziej
barbarzyńskich prześladowań zarówno ze strony okupanta zachodniego jak i
wschodniego. Jeśli działania na polu upowszechniania wiedzy o Holocauście, czyli
zagładzie Żydów, przyczyniły się do szerokiego upowszechnienia wiedzy
społeczeństw Europy w tym zakresie, dotychczasowa działalność w zakresie
upowszechnienia wiedzy o martyrologii Polaków jest daleko
niewystarczająca. Istniejące przez lata bariery polityczne między Europą wschodnią i
zachodnią uniemożliwiały prawidłowy obieg i przepływ wartości
intelektualnych. Częściowo nad literaturą historyczną minionego okresu,
nawet tą najbardziej obiektywną, ciąży podejrzenie politycznego
subiektywizmu. Stąd też, istnieje pilna potrzeba publikacji nowych prac,
przede wszystkim dokumentalnych - źródłowych, które z samej swej istoty
będą stanowić niepodważalne źródło wiedzy o owych czasach. Imienne wykazy
ofiar zawarte w wydanych i przewidzianych do publikacji księgach pamięci
stanowią istotny wkład do upowszechniania wiedzy o przeszłości
poszczególnych narodów, wkład, który nie może być w żaden sposób
relatywizowany czy podważony. Jest to jeden z istotnych powodów
opracowania i udostępnienia prezentowanej dzisiaj publikacji. Drugim ważnym powodem publikacji tych ksiąg jest potrzeba
upamiętnienia wszystkich ofiar bez względu na ich miejsce w hierarchii
społecznej. Wyjścia poza utarty kanon osób o szczególnych zasługach.
Upamiętnienia ofiar nie jako statystycznej zbiorowości, lecz jako
indywidualnych istot ludzkich. Życie każdego człowieka ma niewymierną
wartość, cierpienie dotyka wszystkich z taką samą mocą, a strata każdej
bliskiej osoby jest takim samym dramatem i tragedią dla każdego.
Ta forma upamiętnienia przekreśla zamiary i intencje oprawców, aby
człowiek zewidencjonowany i funkcjonujący jako numer, pozbawiony imienia i
nazwiska, po śmierci, zamieniony w dym i garść popiołów, przestał
egzystować w jakiejkolwiek formie, by zniknął po nim wszelki ślad. Ta
nieludzka procedura, była finalnym etapem zbrodni wymierzonej nie tylko w
ofiary, lecz także w ich bliskich. Na polskich cmentarzach brak dziesiątek
tysięcy mogił pomordowanych w KL Auschwitz. Jak napisała niedawno w liście do Muzeum siostra jednego z
zamordowanych więźniów: : „Mój brat zginął śmiercią męczeńską.....nie mam
nawet gdzie świeczki zaświecić, ani gdzie kwiatka położyć, pozostał tylko
w naszej pamięci i modlitwach”. Te uczucia żalu są udziałem tysięcy polskich rodzin. Pragniemy, by
Księgi te stały się wielkim epitafium ich bliskich, którym nie tylko
odebrano życie, ale nawet pozbawiono miejsca wiecznego spoczynku.
Dla tych, którym Opatrzność dała przeżyć, niech te księgi z ich
nazwiskami będą wyrazem solidarności i moralnym
zadośćuczynieniem. W liście do Muzeum arcybiskup i nuncjusz papieski w Azji Środkowej
Józef Wesołowski, który w Auschwitz stracił dziadka i stryja,
napisał: „Z powodu wielu zajęć nie będę mógł przyjechać z dalekiego
Kazachstanu na Uroczystość, ale obiecuję modlitewną pamięć, prosząc Boga,
Stwórcę Wszelkiego Dobra, aby owocem tej ofiary niewinnych ludzi było
uszanowanie Osoby Człowieka i Jego Godności na całym świecie i aby już
nigdy więcej w historii ludzkości nie doszło do przemocy totalitarnych
ideologii i systemów“. Niech słowa te
stanowią motto dzisiejszej
uroczystości.
Kraków
Sukiennice 16 września 2002
I
II
III
IV