Przemówienie
w dniu 8 maja 2006 r. w Radomiu
na uroczystości prezentacji
Księgi Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Radomia i innych miejscowości Kielecczyzny 1940-1944.
Wiosna 1940 r. miała przynieść Polakom upragniona wolność. Pozycyjna wojna na granicy niemiecko – francuskiej, miała przemienić się w zdecydowana ofensywę i marsz na Berlin. Na to czekał ze swym oddziałem Hubal-Dobrzański, na to czekała cała Polska. Stało się jednak coś przeciwnego. To Niemcy w kwietniu zaatakowały Danię i Norwegię i po krótkim oporze zajęły oba te kraje.
W tym ponurym nastroju 3 maja 1940 r. w dzień obchodzonego przed wojną uroczyście święta narodowego, w Janowie Częstochowskim zebrali się wierni w tamtejszym kościele. Smutny, żałobny nastrój przerwała nagle błagalna pieśń całych pokoleń Polaków, prośba do Stwórcy o ratunek dla Ojczyzny. Ktoś zaintonował: „Boże coś Polskę.” Wbrew zakazom okupanta, wbrew panującemu powszechnie terrorowi, wbrew groźbie represji. Kiedy przebrzmiał dźwięk organów w kościele zapanował podniosły nastrój. Bóg jest z nami, nie z nimi. Bóg przywróci nam Ojczyznę.
Tę podniosłą chwilę Janów opłacił życiem swego księdza, który celebrował wówczas mszę i organisty. Aresztowani, ksiądz, Leon Kuchta, zginął zamordowany w nieznanych okolicznościach. Organista, Władysław Misterko, został zesłany 9 stycznia 1941 r. na powolne konanie z głodu i mrozu w Auschwitz, gdzie umarł po 37 dniach. Gestapo – niemiecka tajna policja państwowa - uzasadniła jego skazanie na obóz, faktycznie na śmierć tym że „Według ustaleń policji zagraża on swym zachowaniem bezpieczeństwu narodu i państwa przez to, że jako organista w czasie mszy towarzyszył na organach zakazanej polskiej pieśni, ujawnił przez to swoją wrogą niemieckości postawę i przyczynił się do wpłynięcia na uczęszczających do kościoła w duchu polskości i ożywienia ich ducha oporu” .
Władysław Misterko był jednym z blisko 16 000 mieszkańców ziemi kieleckiej 14 000 mężczyzn i 2000 kobiet deportowanych do KL Auschwitz. W transportach tych było co najmniej 13 000 a najprawdopodobniej około 14 500 Polaków, ponad 1100 Żydów oraz kilkadziesiąt więźniów innych narodowości.
Przed osadzeniem w KL Auschwitz prawie wszyscy byli poddawani długotrwałemu śledztwu połączonemu z bestialskim biciem, którego celem było potwierdzenie stawianych im zarzutów lub uzyskanie określonych informacji. Przebieg śledztwa decydował, czy dana osoba ma zostać stracona, czy skierowana do obozu. Niektórym osobom osadzanym w obozie wpisywano w aktach polecenie wykonania egzekucji.
Przyczyną osadzenia w KL Auschwitz był udział względnie podejrzenie o udział w ruchu oporu, naruszenie okupacyjnego ustawodawstwa i zarządzeń lub akcje prewencyjne okupanta skierowane przeciwko osobom, które według oceny policji posiadały predyspozycje do podejmowania działań skierowanych przeciwko okupantowi. Do takich osób zaliczano przede wszystkim ludzi wykształconych (od średniego wykształcenia wzwyż) oraz osoby zatrudnione przed wojną na kierowniczych stanowiskach w aparacie państwowym i instytucjach społecznych. Aresztowania przeprowadzano albo według wcześniej sporządzonych spisów względnie przypadkowo, w czasie licznych kontroli, rewizji, łapanek i obław, na ulicach, w pociągach, dworcach kolejowych, w miejscu zamieszkania lub w pracy.
Jedną ze szczególnie prześladowanych grup polskiego społeczeństwa byli nauczyciele. Przywożono ich do obozu przez cały czas jego funkcjonowania
W dniu 4 czerwca 1942 r. ekipy gestapowców rozpoczęły tzw. Lehreraktion (akcja nauczycielska). Spośród 317 nauczycieli przewidzianych do aresztowania zdołano wówczas ująć 247 - 183 z nich trafiło do obozu Auschwitz.
Akcją bez precedensu było aresztowanie i wywiezienie do KL Auschwitz w dniu 13 lipca 1942 r. w odwet za działalność ruchu oporu 217 mężczyzn, mieszkańców wsi Garbatka. Aresztowanych załadowano do pociągu towarowego, który przybył w tym celu do wsi i przez Radom został skierowany do KL Auschwitz. Z transportu tego przeżyło tylko 12 osób.
Deportowani do KL Auschwitz oczekiwali na wyjazd w więzieniu radomskim lub w innych więzieniach znajdujących się we wszystkich większych miastach dystryktu radomskiego. Pociągi towarowe wiozące więźniów wyruszały do KL Auschwitz przeważnie z Radomia i po drodze zabierały aresztantów z poszczególnych miejscowości. Przed doprowadzeniem lub dowiezieniem z więzienia na stację kolejową aresztowanym wiązano ręce z tyłu sznurami, drutem lub skuwano kajdankami, które zdejmowano dopiero w obozie. Utrudniało to zarówno wejście do wagonów jak i ich opuszczenie, co było dla konwojentów dodatkowym pretekstem do bicia i kopania aresztowanych.
Więźniowie przewiezieni do obozu w dniu 14 kwietnia 1943 przez cały czas jazdy musieli klęczeć i nie wolno im było zmienić raz zajętej pozycji. Nie mieli możliwości wykonania żadnego ruchu, ani załatwienia potrzeb fizjologicznych
Mniejsze transporty przywożono pojedynczymi wagonami towarowymi doczepianymi do pociągów osobowych lub dostarczano do obozu samochodami – więźniarkami.
Transporty kolejowe rozładowywano na dworcu w Oświęcimiu lub na rampie wyładowczej w pobliżu obozu.
Po zatrzymaniu pociągu otwierano wagony i wypędzano z nich ludzi Wyładunkowi transportu towarzyszyło ustawiczne, niczym nie uzasadnione, popędzanie biciem i krzykiem: los, los, schneller, schneller. Niekiedy strzelano do ludzi na oślep i zabijano w celu zastraszenia
Po doprowadzeniu do obozu więźniowie byli poddawani rutynowym czynnościom związanym z przyjęciem i rejestracją. Gdy transport przybył nocą, trzymano więźniów do rana w różnych pomieszczeniach, np. ubikacjach. Przed zarejestrowaniem więźniom odbierano wszystko co posiadali: bagaż, ubrania, kosztowności, dokumenty i pamiątki. Następnie byli goleni na całym ciele, przechodzili dezynfekcję, kąpiel i przebierali się w pasiaste ubrania więźniarskie. Wszystko to odbywało się w atmosferze terroru, krzyków, bicia, popędzania. Kolejnym etapem procedury przyjęcia do obozu była rejestracja. Do wiosny 1943 r. więźniów fotografowano w trzech pozycjach. Zdjęcia miały służyć do identyfikacji więźniów. Później zamiast zdjęć wprowadzono tatuaż numerów ewidencyjnych. Po zakończeniu formalności związanych z przyjęciem do obozu kierowano więźniów do bloków kwarantanny.
Okres kwarantanny był przeznaczony na wpajania bezwzględnej dyscypliny i posłuszeństwa. Podczas kwarantanny więźniowie byli zmuszani do wykonywania różnego rodzaju ćwiczeń fizycznych, tarzania się po ziemi, biegów, marszów lub tkwienia całymi godzinami w przysiadzie z założonymi na karku lub wyciągniętymi przed siebie rękami.
Już w czasie kwarantanny część więźniów zapadała na różnego rodzaju i umierała lub padała ofiarą zabójstw. Na przykład z transportu przywiezionego 12 grudnia 1943 r. zginęło lub zmarło w czasie kwarantanny co najmniej 50 więźniów.
Ci, którzy przeżyli kwarantannę, byli przydzielani do różnych bloków mieszkalnych i grup roboczych (komand). Część trafiała do filii (podobozów) KL Auschwitz, część po pewnym czasie została wywieziona do innych obozów koncentracyjnych.
Niektórzy więźniowie wskutek przebytych tortur na gestapo przyjeżdżali już w tak ciężkim stanie, że nie nadawali się do żadnej pracy. Weronika Krajewska (nr 67328) pierwsza kurierka Komendy Okręgu Kielce do Komendy Głównej AK, do KL Auschwitz została przywieziona 11 listopada 1943 r. . Jak wspomina Maria Chodnikiewicz - Sowiar (nr 35146) „Głowę miała w bandażach przeciekających ropą, rany na rękach i nogach. Taką znalazłam ją na bloku. – (...) . Zmarła 12 grudnia 1943 roku”.
Wśród przywiezionych 20 lutego 1942 r. więźniów był znany przed wojną kolarz Wacław Berghausen. Jak pisze w swoich wspomnieniach jego ojciec Kazimierz, w Częstochowie „... w gestapo syna mego bito (...). Katowano go tak strasznie, że nie mogąc wytrzymać znęcania się, wyskoczył z trzeciego piętra budynku gestapo, ale nie zabił się; złamał nogę i dwa żebra. Zawieziono go do szpitala. Jestem niewidomy i może dlatego wpuszczono mnie do syna na trzeci dzień po wypadku. Od syna dowiedziałem się, że (....) Bili go kijami tak, że ciało odbili mu od kości, gniło...” W takim stanie przywieziono go do KL Auschwitz, gdzie umarł po 40 dniach - 1 kwietnia 1942 roku
Wśród aresztowanych znalazło dwóch profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego Adam Heydel (nr 10564) i Józef Siemieński. ( 21944). Obaj zginęli w obozie.
W obozie zginęło także wielu byłych i działających nadal w czasie okupacji harcerzy.
Wśród osadzonych w obozie znaleźli się m.in. ludzie powszechnie znani przed wojną w swoich środowiskach ze swej działalności zawodowej i społecznej: zgineli w obozie burmistrz Radomia Stefan Tyll (nr 10517) ; burmistrz Kielc Stanisław Pasteczko (nr 19024) ; wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Radomiu i dyrektor szkoły chemiczno-garbarskiej Henryk Rajmund Suliga (Sufin-Suliga) (nr 10620) .
Pikulski Jerzy Marian (nr 10501) właściciel majątku ziemskiego Rożki w pow. Radomskim, poseł na sejm ostatniej kadencji, członek ZWZ aresztowany 24 stycznia 1941 r. zginął w obozie Auschwitz 13.3.1941 r .;Również Kazimierz Ludwik Czyszewski (nr 71827) i Stanisław Gawroński (nr 10612) byli posłami na sejm. Ten ostatni zginął w KL Auschwitz 10 października.1941 r..
Innym z osadzonych w KL Auschwitz radomskich polityków był Antoni Mizera (nr 68908) . Zginął w Auschwitz wraz z trzema synami. Piotrem i żołnierzami Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego mjr. Henryka Dobrzańskiego.
W obozie osadzono wielu pracowników służby zdrowia.
Dr Ludwik Witkowski (nr 10561). Od 1937 roku dyrektor Szpitala Miejskiego im. św. Kazimierza w Radomiu. Został rozstrzelany.
Dr Marian Gustek (nr 19053) dyrektor Szpitala Miejskiego w Kielcach, przywieziony do KL Auschwitz 30 lipca 1941 zginął w nieznanych okolicznościach.
Dr Włodzimierz Fijałkowski uczestniczył w kampanii wrześniowej jako lekarz oddziałów administracyjnych Sztabu Głównego WP. Brał czynny udział w konspiracji ZWZ/AK. Aresztowany został 17 marca 1943 roku W KL Auschwitz pracował przez pewien czas w szpitalu obozowym; razem z bratem Gracjanem przemycał tam dla więźniów i więźniarek zdobywane nielegalnie lekarstwa
Dr Tadeusz Tomasz Orzeszko od 1935 roku pracował w Szpitalu Miejskim św. Kazimierza w Radomiu. W początkach 1940 roku wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. W KL Auschwitz T. Orzeszko pracował w szpitalu więźniarskim z wielkim zaangażowaniem ratując życie więźniów i chroniąc ich przed selekcjami do komory gazowej. Zaraz po wyzwoleniu powrócił do pracy w szpitalu radomskim. Do końca życia z wielką ofiarnością służył swoim pacjentom. Zmarł 4 sierpnia 1974 roku w Warszawie.
Dr Bolesław Sylwester Kwapiński z listy PPS w 1937 roku wszedł do Rady Miejskiej Sulejowa i objął stanowisko wiceburmistrza. Został uwięziony w czerwcu 1943 roku razem z żoną Heleną (nr 50535), która zginęła w Birkenau w styczniu 1944 roku. W obozie pracował w szpitalu więźniarski. Ratował więźniów przed selekcjami i otaczał ich wszechstronną opieką. W marcu 1945 roku, gdy w KL Sachsenhausen otrzymał polecenie sporządzenia listy chorych na gruźlicę, co było równoznaczne z wydaniem na nich wyroku śmierci, popełnił samobójstwo.
W Auschwitz znalazło się wielu duchownych.
Zginęli tam lub po przeniesieniu do innych obozów:
Ksiądz Antoni Rewera ( nr 27458), profesor seminarium duchownego w Sandomierzu
Ksiądz Bolesław Strzelecki (nr 13002) rektor kościoła św. Trójcy w Radomiu zmarł 2 maja 1941 r.
Ksiądz Józef Pawłowski (nr 13155) - proboszcz katedry w Kielcach i profesor kieleckiego Seminarium Duchownego, w którym w latach 1936-1939 pełnił funkcję rektora.
Proboszcz parafii w Końskich, prałat Kazimierz Sykulski (nr 21962). został rozstrzelany w KL Auschwitz 11 grudnia 1941 roku. W 1999 roku papież Jan Paweł II beatyfikował go wraz z innymi męczennikami II wojny światowej.
Księża Kazimierz (nr 10443) i Stefan (nr 10444) Grelewscy. Po wybuchu wojny prowadzili tajne nauczanie
Wszystkich pięciu wyżej wymienionych duchownych Papież Jan Paweł II beatyfikował w 1999 roku. Jako męczenników wiary.
Zginął również ksiądz Antoni Tworek ( nr 27467) – profesor Seminarium Duchownego i rektor kościoła św. Jakuba w Sandomierzu.
W transporcie z 1 września 1942 znaleźli się m.in. salezjanie – Stanisław Garecki (nr 19089), wikariusz parafii św. Krzyża w Kielcach oraz Jan Podkul (nr 19088), kierownik szkoły zawodowej i dyrektor zakładu w Kielcach. Obydwaj w 1942 roku przeniesieni zostali do KL Dachau, gdzie ks. Podkul zmarł na tyfus, a ks. Garecki doczekał wyzwolenia;
W KL Auschwitz zostali również osadzeni ojcowie oblaci: dyrektor zakładu na Świętym Krzyżu Jan Kulawy (nr 19060) i misjonarz, dyrektor zakładu na Świętym Krzyżu Paweł Kulawy (nr 19082) oraz dyrektor zakładu w Poznaniu Jan Pawołek (nr 19035)- wszyscy trzej zginęli w obozie.
W obozie zginął Bolesław Chmielewski ( nr 27426) pełniący funkcję naczelnika poczty w Sandomierzu, dzięki któremu część korespondencji omijała niemiecką cenzurę.
Wśród ofiar Auschwitz znaleźli się również dziennikarze.
W obozie zginął Michał Gregulski ( nr 10604), redaktor pism Nowiny codzienne Radomskie i Echo Radomsko-Kieleckie. Aresztowane wraz z nim żona Maria i córka Henryka zginęły w egzekucji w Pińczowie. Inny dziennikarz Alojzy Majorowicz (10554) zginął w obozie 19 marca 1941 r..
W obozie znalazło się wielu wybitnych członków ruchu oporu.
Walenty Julian Walaszczyk - Walewski (nr 24959 komendant Obwodu ZWZ Tomaszów Mazowiecki. Zginął w KL Auschwitz 30 marca 1942 roku
Stanisław Sowiźrał ( nr 23387). Był założycielem i komendantem Obwodu Tarnowskiego SZP-ZWZ. Zamieszkały w Tarnowie, w październiku 1940 roku zbiegł w czasie próby aresztowania go przez gestapo i pod przybranym nazwiskiem Sobolewicz ukrywał się w różnych miastach Polski, m.in. w Częstochowie, nadal aktywnie działając w ZWZ; zginął 20 czerwca 1942 roku, przeznaczony przez lekarza SS na śmierć w komorze gazowej podczas selekcji przeprowadzonej w obozowym szpitalu Obóz przeżył jego syn, aktor, Tadeusz Sobolewicz.
W obozie znaleźli się również mieszkańcy dystryktu radomskiego za udzielanie pomocy Żydom. Z tego powodu zginął w obozie urzędnik magistratu w Sandomierzu Feliks Kotowski (nr 27439). Za pomoc w uwolnienia dzieci żydowskich przetrzymywanych w Skarżysku-Kamiennej został osadzony w obozie Zygmunt Gajda (w jego obozowej karcie personalnej napisano – hat Juden zur Flucht verholfen – dopomógł w ucieczce Żydom). . Z tego samego powdu osadzono w obozie Zygmunta Janickiego (nr 79299), z Szydłowca Również wspomniany wyżej dr. Ludwik Witkowski pomagał ukrywającym się Żydom.
Wśród znanych przed wojną w kręgach ludzi kultury była Jadwiga Danczowska (nr 30624), żona Dezyderiusza Danczowskiego, profesora Akademii Muzycznej w Poznaniu. Aresztowana w nieznanych okolicznościach. Zginęła w obozie 27 kwietnia 1943 roku. Jej wnuczka Kaja Danczowska jest znana skrzypaczką i profesorem Akademii Muzycznej w Krakowie.
Anna Sarwińska (nr 63900), artystka malarka zamieszkała w Kielcach została aresztowana 2 sierpnia 1943 roku wraz z córką Anielą i zięciem Romanem Metallmanem, lekarzem dentystą, którzy zaangażowani byli w działalność konspiracyjną. W więzieniu, wskutek bicia Aniela , będąca w zaawansowanej ciąży, przedwcześnie urodziła dziecko, po czym wraz z dzieckiem została zamordowana. Zamordowany został także jej mąż. Anna Sarwińska w listach pisanych z obozu do młodszej córki stale dopytywała się o los będącej w ciąży córki Anieli, nikt jednak nie miał odwagi poinformować ją o jej i dziecka śmierci. Zmarła nigdy nie dowiedziawszy się o tym 1 grudnia 1943 roku.
Wśród osób, które dały się poznać ze swej działalności publicznej po wojnie należy wymienić Sewerynę Szmaglewską (nr 22090). Aresztowana została w lipcu 1942 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Przebywała w więzieniu w Radomiu. Zbiegła z transportu ewakuacyjnego więźniów KL Auschwitz i powróciła do rodzinnego Piotrkowa. Była jednym z nielicznych polskich świadków w Norymberdze, autorka wielu książek, m.in. wspomnień z obozu pt. Dymy nad Birkena należących do kanonu lektur szkolnych.
Częste były przypadki deportacji do obozu po kilku członków poszczególnych rodzin.
Cecylia Pracka (nr 35160) została aresztowana i deportowana do KL Auschwitz 5 lutego 1943 roku wraz z córką Zofią (nr 35167) i dwoma synami: Tadeuszem i Stanisławem. Obóz przeżyła jedynie córka Zofia , , Cecylia zginęła w KL Auschwitz, a obydwaj synowie zginęli 3 maja 1945 roku w Zatoce Lubeckiej na zatopionym statku Cap Arcona.
W obozie osadzono kilku członków rodziny Wróblewskich, która czynnie była zaangażowana w działalność AK w obwodzie radomskim. W obozie Auschwitz znaleźli się bracia Walenty i Teodor Wróblewski (zginął), ich siostra Irena i szwagierka Stanisława. Trzeci brat Michał Wróblewski został zakatowany na śmierć w czasie śledztwa, a brat Jan został wywieziony do Gross-Rosen. Ich matka, Maria Wróblewska, została zastrzelona przez Niemców na progu swego domu, kiedy próbowała opóźnić wejście policjantów i umożliwić w ten sposób, skutecznie zresztą, ucieczkę synów.
Mimo bardzo wnikliwych badań nie zdołano ustalić 2173 nazwiska więźniów przywiezionych do KL Auschwitz z dystryktu radomskiego. Znamy tylko ich daty przybycia do obozu oraz numery, jakimi zostali oznaczeni.
Na blisko 16 000 deportowanych wojnę przeżyło zaledwie 3000 osób. A zatem liczba zmarłych i zabitych w KL Auschwitz lub po przeniesieniu do innych obozów wynosi około 13 000.
Kiedy więzień został wezwany przez esesmana musiał stanąć przed nim na baczność i wyrzec sakramentalną formułę : „więzień numer taki a taki melduje się posłusznie na rozkaz”.
Więzień - numer. Człowiek - numer. Numer inwentarza, rzecz.
11 maja 1941 r. do mieszkania Marii Kubskiej w Radomiu przy ulicy Piłsudskiego 11/15 zapukał posłaniec i wręczył jej telegram: W obcym znienawidzonym wówczas języku nadeszła hiobową wieść: ehemann heute im Kozentrationslager Auschwitz verstorben podpisano Der Kommandant., - mąż zmarł dziś w obozie koncentracyjnym Auschwitz, popisano komendant. Bez imienia, bez nazwiska, nawet bez numeru. Rozmazana pieczęć, nieczytelna data. Takie sceny powtarzały się przez całą okupację w Radomiu i całej Polsce.
Nie mają mogił ani nagrobków. Jak napisała siostra jednego z zamordowanych nawet nie ma gdzie na Wszystkich Świętych zapalić znicza, czy położyć wiązankę kwiatów.
Wyjechali oderwani od swych najbliższych, nieraz w nocy lub o świcie wyrwani ze snu: z Radomia, Kielc, Tomaszowa, Starachowic, Kozienic, Sandomierza, Garbatki, Włoszczowej, Radomska, z pradawnej polskiej ziemi, z ziemi Reja, Kochanowskiego, Żeromskiego, by nigdy tutaj nie powrócić. Ehemann heute im Kozentrationslager Auschwitz verstorben. mąż, syn, córka zmarli dziś w Konzentrationslager Auschwitz. Z woli niemieckiego okupanta, z obłędnej nienawiści, pogardy, żądzy panowania i poczucia wyższości, w imię wyimaginowanej misji zdobywców, ludzie, bliscy sercu, oczekiwani i kochani stali się na zawsze garstką prochu, rozrzuconego na dalekiej ziemi oświęcimskiej.
Dziś po ponad 60 latach przywozimy tutaj z Oświęcimia, nie książkę, nie literaturę – przywozimy wielkie zbiorowe nagrobne epitafium, pomnik pamięci. Dzięki temu epitafium nazwiska umęczonych i zadręczonych, nigdy, po wsze czasy, nie zostaną zapomniane. A wnuki i prawnuki będą je pokazywać swoim dzieciom, wnukom i prawnukom.
Dzięki tej księdze świat, który ma bardzo mgliste wyobrażenie o wojennych losach naszego narodu, zrozumie lepiej, co oznaczało być Polakiem w tym mrocznym czasie i jaką cenę zapłacił naród polski za swój udział w położeniu kresu największej tyranii i zbrodni w dziejach cywilizacji ludzkiej.
Franciszek Piper